Pokazanie
dramatu tkwiącego w konflikcie izraelsko-palestyńskim nie poprzez argumenty
polityczne, ale za pomocą uczucia, które nie powinno się wydarzyć, jest
strzałem w dziesiątkę. Rabinyan nie szuka łatwych rozwiązań, nie ucieka w
sentymentalizm, bardzo szybko rezygnuje z optymistycznej wersji miłości. Liat,
Izraelka przebywająca na stypendium w Stanach Zjednoczonych i pracująca jako
tłumaczka, oraz Hilmi, Palestyńczyk, który zajmuje się malarstwem, poznają się
przypadkiem. Początkiem ich uczucia będzie długi spacer po Nowym Jorku, trochę
absurdalne poszukiwania zgubionych kluczy, wreszcie namiętna noc, która dla
obojga wydaje się czymś nieprawdopodobnym. Właściwie tylko na początku znajomości,
przez chwilę, autorka pozwala swoim bohaterom na beztroskę, czułość,
niemyślenie o przyszłości, nieograniczony zachwyt. Bardzo szybko wszystkim tym
uczuciom oraz świadomości, że właśnie dzieje się miłość, towarzyszyć zaczyna
świadomość braku perspektyw, przeżywania czegoś zakazanego, występowania
przeciwko własnej rodzinie i własnemu krajowi. Prywatność staje się rodzajem
zobowiązania publicznego. Skoro trwa konflikt między Arabami i Żydami, między
przedstawicielami obu narodów nie ma miejsca na miłość. To dlatego kolacja z
bratem Hilmiego zamienia się w przerzucanie się manifestami politycznymi, to
dlatego Liat, kiedy dzwoni do rodziców, każe mężczyźnie symbolicznie zniknąć na
chwilę z jej życia. Bohaterowie próbują przeżyć więcej, zapamiętać bardziej,
odczuć mocniej. Granica jest wyraźnie określona. Końcem ich związku będzie
koniec pobytu Liat w Stanach. W ojczyźnie nie ma już miejsca na miłość – oboje są
tego świadomi. Rabinyan rezygnuje z happy endu. Byłby on zbyt banalny w tym
wypadku. Każąc mierzyć się swoim bohaterom z tęsknotą, przemijaniem i
cierpieniem, pokazuje bezsens wojny. Szczególnie poruszający jest fragment,
kiedy Liat opowiada o swojej służbie wojskowej, a Hilmi o pobycie w więzieniu, podczas
którego Izraelczycy robili wszystko, by upokorzyć i ośmieszyć Palestyńczyków. To
powieść o miłości, której przekaz okazuje się niezwykle donośnym głosem
opowiadającym się po stronie pokoju. Bardzo dobre.
Dorit
Rabinyan, Żywopłot, przeł. Agnieszka Olek, Wyd. Smak Słowa, Sopot 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz