Książka
Young, choć literacko pozostawia wiele do życzenia, koncepcyjnie i ideowo
zasługuje na uwagę. Autorka dzieli się z czytelnikami swoimi obserwacjami,
wspomnieniami i refleksjami na temat zwierząt domowych. Na plan pierwszy
wysuwają się tytułowe krowy, jednak znajdzie się tutaj miejsce na przywołanie
kilku ciekawych sytuacji ze świniami, owcami czy kurami w roli głównej. Opowiedziane
przez Young anegdoty utrzymane są w konwencji gawędy, której bohaterowie są
wspominani ciepło, ze swadą, z czułością. Fakt, iż chodzi w tym przypadku nie o
ludzi, ale o zwierzęta, pozwala dostrzec fascynującą filozofię towarzyszącą
rodzinie pisarki. Widzą oni w hodowanych zwierzętach podmioty, zapamiętują ich
cechy szczególne, odpowiadają na ich indywidualne potrzeby, szanują upodobania
oraz starają się eliminować z ich otoczenia to, co budzi niechęć lub strach.
Podopieczni odwdzięczają się przyjaźnią i zaufaniem, co skutkuje możliwością
zaprezentowania w książce intrygujących portretów biograficznych… krów. Zarówno
opowieści autorki, jak i towarzyszące im rysunki, zasługują na uznanie. Szkoda
tylko, że pracując nad książką nie pomyślano bardziej nad jej kompozycją.
Momentami mamy wrażenie czytania przypadkowo wyrwanych z kontekstu historyjek o
prowadzeniu ekologicznego gospodarstwa, które nie zmierzają do żadnej puenty.
Rosamund
Young, Sekretne życie krów, przeł. Piotr Kaliński, Wyd. Czarna Owca 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz