Powieść
MacBridge’a to powieść z potencjałem. Dużym, ale kompletnie zmarnowanym.
Ciekawy pomysł znika w przegadaniu, sztucznych dialogach, słabych językowo
opisach i mało realistycznym rozwoju akcji. To przykład takiego kryminału,
który odsłania nazbyt wiele słabości gatunku. Szkoda. Postać seryjnej
morderczyni, z którą właściwie nikt nie potrafi wygrać – ani system, ani
konkretne jednostki, to zdecydowanie atut powieści. Problem w tym, że nie wystarczy
wspomniany niebanalny pomysł. Owa morderczyni wymyka się kontroli, której
została poddana, i stanowi zagrożenie. Jako lekarka prowadziła badania nad
możliwością zapanowania nad cudzą psychiką i szansą na stworzenie armii
niewolników – morderców do wynajęcia. W mieście prowadzona jest zresztą
nietypowa akcja eliminowania ze społeczeństwa najgroźniejszych przestępców,
którzy za sprawą zabiegu lobotomii stają się osobami, które wykorzystuje się do
różnego rodzaju prac. Jednocześnie wszystko wskazuje na to, że ktoś wciela w
życie eksperyment związany z kontrolowaniem psychiki przypadkowo wybranych
ludzi. Główny bohater, niesubordynowany, za to niezwykle skuteczny, Will
Hunter, prowadzi śledztwo. I wszystko mogłoby być całkiem ciekawe, gdyby nie
język, jakim posługują się postaci, chaos w przedstawianiu wydarzeń i
przewidywalność. Nie warto.
Stuart
B. MacBridge, Ubezwłasnogłowieni, przeł. Wojciech Białas, Wyd. Helion, Gliwice
2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz