„Dzieci
dyktatorów” to publikacja, której podstawowym celem jest popularyzowanie wiedzy
historycznej poprzez pokazywanie związków polityki z prywatnością. W tym
wypadku na plan pierwszy wysuwają się potomkowie tych, którzy mając
nieograniczoną władzę, wykorzystują ją do niecnych celów, niszcząc swoich obywateli
i skazując ich na wieloletnie cierpienie. Książkę tę, podobnie jak pozostałe z
serii, tj. „Kobiety dyktatorów” i „Ostatnie dni dyktatorów”, dobrze jest
czytać, znając choćby w minimalnym stopniu tło społeczno-historyczne rodzenia się
i trwania poszczególnych dyktatur. Dzięki takiej wiedzy prezentowane historie
wybrzmią mocniej, autorzy kolejnych prezentowanych portretów decydują się
bowiem miejscami na schematyczność opowieści. Szkoda, że nie zdecydowano się na
większe sproblematyzowanie tematu bycia dzieckiem dyktatora. Pewne elementy
biografii powtarzają się, ciekawe byłoby więc zapoznanie się z proponowanymi
przez autorów typami reakcji na życie uprzywilejowane, choć w specyficznej
niewoli. Wśród historii, które możemy poznać, są zarówno życiorysy potomków
dyktatorów już zmarłych, jak i tych, którzy nadal sprawują władzę. Właściwie
brakuje tutaj opowieści radosnych i optymistycznych. Niezależnie od tego, czy
dziecko jest kochane czy nie, czy akceptuje poczynania ojca, czy je kontestuje,
czy kontynuuje jego dzieło, czy może się od niego odcina, życiorys takiej osoby
skażony jest cierpieniem i koniecznością ciągłego pracowania nad sobą, by
zostać zaakceptowanym przez rodzica. Ta toksyczna relacja między dzieckiem a
ojcem jest bardzo interesująca. Okazuje się bowiem jednym z fundamentów dla
późniejszych złych, nieszczęśliwych lub drastycznych dla otoczenia decyzji,
podejmowanych po to tylko, by być zauważonym przez ojca.
Dzieci
dyktatorów. Prawdziwe historie, red. Jean-Christophe Brisard, Claude Quétel,
przeł. Dorota Vinet, Wyd. Znak, Kraków 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz