Reportaż Patricii Nieto to z jednej strony mocne i dosadne pokazanie kolumbijskiej rzeczywistości, w której życie ludzkie nic nie znaczy, a ciało człowieka po śmierci często traktowane jest jak jeden z odpadów, z drugiej portrety niemalże poetyckie, sensualne, odsłaniające paradoksalne piękno brzydoty, okrucieństwa i zła. Nie bez powodu wspominam o tym zderzeniu, bo autorce udaje się pokazać specyficzny proces pochłaniania ciał zmarłych przez przyrodę (trupy spływające rzeką) przy jednoczesnym przyzwyczajeniu się do tego, że brutalność i przypadkowość śmierci są elementem tutejszej codzienności. Patricia Nieto okazuje się empatyczną, ale i bezwzględną obserwatorką. Wyciąga wnioski, słucha, współczuje, ale nie odwraca oczu. Mamy więc do czynienia i z tekstami reporterskimi, i z rodzajem pożegnania z tymi, których śmierci nikt nie towarzyszył. To połączenie wybrzmiewa wyjątkowo mocno. Sam fakt opowiedzenia o martwych pływających w rzece lub odnajdywanych w jej pobliżu okazuje się i opowieścią bardzo intymną, i głosem w sprawie, bo w tle odsłaniane są uwikłania społeczno-polityczne i obyczajowe. Przyzwyczajanie się do ostateczności zamienia się w pochłanianie życia przez śmierć. Proces ten odbywa się nieuchronnie, a zło zmusza do braku protestu i pokazuje, że bunt nie jest możliwy. Odbieranie tożsamości, unieważnianie istnienia, zrównywanie człowieka ze śmieciem – to wszystko nie jest ostrzeżeniem, ale doświadczeniem codzienności. Bardzo dobre.
Patricia Nieto, Wybrani, przeł. Aleksandra Wiktorowska, Wyd. ArtRage, Warszawa 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz