Po bardzo dobrym debiucie, zatytułowanym „Ludzie z placu Słońca”, Aleksandra Lipczak pozostaje w Hiszpanii, przygląda się jej jednak z zupełnie innej perspektywy. „Lajla znaczy noc” to także książka odmienna formalnie. W tym przypadku Lipczak korzysta z konwencji reportażu, jednak w zdecydowanej większości tekstowi bliżej jest do eseju. Warto docenić język, jakim posługuje się autorka. Precyzyjny, ale jednocześnie poetycki, dobrze akcentujący sprzeczności, ale zarazem zmysłowy. Aleksandrę Lipczak interesuje Andaluzja. Reporterka śledzi nie tylko wpływy marokańskie związane z widocznością w przestrzeni i w tradycji, pokazuje również umiejętność współegzystowania, bycia razem w swojej inności i różnorodność, dzięki której miejsce to staje się czymś szczególnym. To, co przede wszystkim warto docenić, zawiera się w sposobie opowiadania. Autorka umie pokazać ciągłość historii, ale i zmianę wpisaną w zachowanie owej ciągłości. Z dużym wyczuciem portretuje ludzi historycznie ważnych i tych zwykłych, o których pozornie można tylko napomknąć. Jednak to właśnie ze wspólnoty tych, których zapamiętano, i tych, których nikt nie pamięta, rodzi się andaluzyjskość. Dużym atutem książki jest także fakt nieuciekania od przypisów. Tam, gdzie to potrzebne, autorka daje odpowiednie odnośniki, dzięki czemu, zwłaszcza w miejscach odwołujących się do historii, nie ma się wrażenia uciekania od kontekstu. Aleksandra Lipczak znalazła również dobry pomysł na przywołanie wielu kwestii kulturowych, społecznych i historycznych bez przegadania i nadmiaru słów. Wyznacznikiem tej dyscypliny, a jednocześnie potwierdzeniem znakomitego stylu, są tytuły poszczególnych części książki. Książka do odkrywania i smakowania.
Aleksandra Lipczak, Lajla znaczy noc, Wyd. Karakter, Kraków 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz