Powieść
Agnieszki Lis to przykład popularnej literatury kobiecej, rezygnującej z
łatwych i oczywistych rozwiązań. Autorka nie tylko decyduje się na opisanie
niełatwego stanu duszy dziecka, potem nastolatka, ale i stawia na ciekawą,
nieoczywistą relację, wokół której koncentruje się cała opowieść. To syn i matka
są głównymi bohaterami. Łącząca ich więź, szybko zaczyna tak naprawdę dzielić.
Lis udaje się pokazać bezsilność obu stron, rodzącą się niechęć, nieumiejętność
nazywania uczuć, rodzenie się coraz większych nieporozumień. „Latawce” okazują się
więc zapisem stanu rozpadu uczuć, więzi, tego wszystkiego, co mogło łączyć, a
co stało się tak ulotne. Autorka próbuje eksperymentować z zapisem wspomnianych
emocji i osiąga całkiem ciekawy efekt. Fragmentaryczna narracja oparta na
krótkich, dynamicznie wprowadzanych scenach, oddaje rozrastającą się
przypadkowość kontaktów, stopniowo pojawiającą się obcość i świadomość
wkraczania w rzeczywistość, z której nie ma już wyjścia. Wspomniane sceny
poprzetykane są refleksjami, które dobitnie pokazują rozdźwięk między tym, co
bohater robi i w co coraz mocniej wchodzi, a tym, co myśli i tak naprawdę
czuje. Choć powieść nie jest długa, autorka panuje nad opisywaną historią,
umiejętnie dawkując emocje i właściwie zachowując proporcje. Daje to
zdecydowanie interesujący i zasługujący na uwagę efekt, zwłaszcza że i
zaskoczenie jest dalekie od przewidywalnego happy endu.
Agnieszka
Lis, Latawce, Wyd. Czwarta Strona, Poznań 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz