To
bardzo ciekawa powieść kryminalna. Faktycznie, jak sugerują blurby na czwartej
stronie okładki, mamy tu do czynienia z wykorzystaniem konwencji kryminału
skandynawskiego i to z powodzeniem. Nie będzie to jednak najważniejsza zaleta „Bardzo
zimnej wiosny”. Autorka umiejętnie sięga do mrocznych tajemnic II wojny
światowej, pokazując jak nieoczywiste bywają oceny i rozpoznania niektórych
czynów. Na pierwszym planie stawia ludzi, którzy zmuszeni zostają do zmierzenia
się z wiedzą na temat własnej przeszłości i przeszłości bliskich członków
rodziny. Nie muszę w tym miejscu mówić, że ich reakcje mogą nas zaskoczyć.
Tubylewicz pilnuje jednak przez cały czas, by prezentowany przez nią świat nie
był czarno-biały, a opowieść nie sprowadzała się tylko do prowadzonego śledztwa.
Przede wszystkim otrzymujemy wiarygodne portrety psychologiczne wszystkich
bohaterów – i tych odgrywających główne role, i tych pojawiających się na
dalszym planie. Co ciekawe, oprócz niejednoznacznego rozpisania losów postaci,
pojawia się również sprawnie wpleciony kontekst społeczno-obyczajowo-polityczny.
Tubylewicz nie zapomina o realiach miejsc, w których pojawiają się bohaterowie,
sygnalizuje istnienie oraz wagę różnic klasowych, stara się pokazać istniejącą
grę między tym, co realnie dobre, a tym, co dla ukrycia zła, dobro tylko udaje.
Ta opowieść o zbrodni, której przyczyny sięgają przeszłości, staje się również
wiarygodną historią walki o własne człowieczeństwo, o bycie wiernym sobie, o
przestrzeganiu zasad i etycznych zobowiązaniach, dzięki którym możliwe jest
spojrzenie sobie w lustrze w twarz. Ze sposobu konstruowania fabuły i
sygnalizowania niektórych wątków biograficznych dotyczących bohaterów da się wywnioskować,
że planowane są kolejne części serii. Po pierwszej odsłonie można stwierdzić,
że warto na nie czekać.
Katarzyna
Tubylewicz, Bardzo zimna wiosna, Wyd. W.A.B., Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz