Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

sobota, 22 lutego 2020

Kto jest człowiekiem? (I. McEvan, Maszyny takie jak ja)


Powieść McEwana to intrygujący przykład opowiedzenia o prawdopodobnej przyszłości bez nadużywania akcesoriów typowych dla literatury science-fiction. W pewnym więc sensie mamy do czynienia z lekturą o charakterze filozoficznym, dla której ważnym pytaniem organizującym akcję jest zastanowienie się nad tym, kto jest człowiekiem i czy granice definiowania osoby możemy przesunąć i poszerzyć. Badania nad sztuczną inteligencją doprowadzają do sytuacji, w której możliwy jest zakup robota doskonale imitującego ludzkie zachowania. Charlie kupuje sobie więc Adama. Zamierza się nim dzielić ze swoją dziewczyną. Adam jest tym, co ma być wspólne. Imię owego syntetycznego człowieka nie jest oczywiście przypadkowe, jednak kluczowe dla całej opowieści okazuje się to, w jaki sposób ta zakupiona i możliwa do wyłączenia sztuczna osoba przeorganizowuje życie realnie istniejących ludzi. W relacji między maszyną a bohaterem pojawiają się emocje i uczucia, których trudno było się spodziewać. Adam nie tylko może pełnić funkcje usługowe. Może również dyskutować, uprawiać seks, budować więzi i deklarować własne oczekiwania. Adam zaczyna aktywnie komunikować, czego sobie nie życzy, miewa tajemnice, a Charlie bywa o niego zazdrosny. Pojawienie się maszyny w życiu bohaterów ma dużo wspólne z metaforą stwarzania świata na nowo i nadchodzącej, trudnej do przewidzenia Apokalipsy. Adam zmienia życie bohaterów, ale zmusza też do zastanowienia się nad rolą pełnioną w świecie przez człowieka. Przeczucie, że władza stanowienia o cudzym losie niekoniecznie musi należeć do człowieka, staje się coraz bardziej realne i zmusza do przewartościowań o charakterze tożsamościowym.

Ian McEvan, Maszyny takie jak ja, przeł. Andrzej Szulc, Wyd. Albatros, Warszawa 2019.

1 komentarz:

  1. Kilka uwag.
    Po pierwsze - tłumaczenie tytułu. Nie podoba mi się. W oryginale jest to "Machines like me" co jest dwuznaczne, może również oznaczać maszyny mnie lubią, a to właśnie pojawia się w treści książki.
    Drugie - przewrócenie historii do góry nogami. Anglia przegrała wojnę z Argentyną (o Falklandy), żyje nadal Alan Turing, ojciec informatyki. W tym kontekście pojawia się wiele podobieństw do beznadziejnej walki Teresy May o wynegocjowanie Brexitu. A do tego ten cytat: "only the Third Reich and other tyrannies decided policy by plebiscites”.
    Trzecie - badanie losu innych robotów z tej samej serii ujawnia, że wiele z nich popadło w depresję lub cierpi inne zaburzenia psychiczne. To niewątpliwy skutek upodabniania się do ludzi. Adam z powieści jest wyjątkiem a przyczyna wydaje się oczywista - zakochał się.
    Autor bardzo mnie roczarował, że w tym momencie wprowadził dość pokrętny wątek kryminalno-prawny i szybko pokierował do tragicznego zakończenia.

    OdpowiedzUsuń