Pewnego dnia do Sary dzwoni jej przyjaciółka Lejla. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że od dawna ze sobą nie rozmawiały, właściwie nie utrzymują kontaktów i dzieli ich wiele tysięcy kilometrów. Sara mieszka w Dublinie i właściwie stara się nie myśleć o Bośni. Lejla została w kraju i oznajmia dawnej przyjaciółce, że ma po nią przyjechać do Mostaru i wspólnie udadzą się do Wiednia. Choć prośba wydaje się absurdalna, Sara daje się namówić. Wystarczy jedno zdanie. Ale podróż do Bośni będzie także podróżą do dawnego świata, którego już nie ma. To „nie ma” autorka pokazuje na wielu poziomach. Ten najbardziej mroczny i podstawowy dotyczyć będzie wojny w byłej Jugosławii. Wątku tego Bastašić nie będzie rozwijana szczególnie ekspansywnie, pozostanie on cieniem, wiedzą, świadomością. „Nie ma” będzie dotyczyć dzieciństwa i okresu dorastania. Poznamy dzieje przyjaźni Sary i Lejli, a jednocześnie uświadomimy sobie, że wiedząc o bohaterkach wiele, tak naprawdę nie wiemy niczego. Kolejne odsłaniane przed nami sceny oparte są na względności pamięci i intencji. Sara i Lejla odkrywają stopniowo, że nie tylko teraz żyją w innych światach, ale że tak było cały czas. Kolejne strony powieści okażą się zatem nie tyle rekonstruowaniem dawnej bliskości, co raczej odsłanianiem obcości. Ta natomiast będzie miała swoje źródło w powiązaniu z miejscem, czasem i wydarzeniami, których dziewczęta były świadkami. Jest w tej historii dużo napięcia, wiele wypowiedzianych wprost lub nie wyrzutów, wiele ostateczności powiązanej z codziennością, wiele pamięci w zapomnieniu. Bardzo dobre.
Lana Bastašić, Złap zająca, przeł. Dorota Jovanka Cirlić, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz