Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

wtorek, 24 listopada 2020

Sekret z przeszłości (J. Małecki, Saturnin)

 „Saturnin” to powieść swoją stylistyką kojarząca się z literaturą dla młodzieży spod znaku Aleksandra Minkowskiego. Mogłaby to, oczywiście, być dobra rekomendacja, jednak trudno mówić o tym utworze, że jest to książka udana. Autor do tej pory sprawnie, ciekawie, intrygująco rozgrywał kwestie związane i ze zderzaniem teraźniejszości z przeszłością, i ze stygmatyzacją związaną z innością, i z funkcjonowaniem poza centrum, gdzieś na prowincji, gdzie główna opowieść wybrzmiewa inaczej i mniej donośnie. Mistrzowski pozostaje zwłaszcza „Dygot”, ale i inne utwory napisane później nie są wcale mniej interesujące. Tymczasem w przypadku „Saturnina” ma się wrażenie szytego grubymi nićmi powtórzenia. Grubymi nićmi, bo ten klimat, który wcześniej przywoływany ponownie doskonale się bronił, tutaj wybrzmiewa fałszywą nutą, jest w nim jakaś sztuczność. To dość paradoksalne wrażenie, bo z posłowia dowiadujemy się, że inspiracją do napisania powieści była autentyczna historia babci autora i jej brata. Historia niezwykle ciekawa. Tymczasem w książce, jak już wspomniałam, ma się wrażenie dominacji stylistyki powieści młodzieżowej, a odwołanie to, niestety, nie jest komplementem. Główny bohater oraz rozrysowanie relacji łączących poszczególne postaci sprawia wrażenie wymyślonej, ale nie do końca przemyślanej, łamigłówki, w której ważniejsza od literatury staje się właśnie zagadka. Gdzieś w tej historii brakuje potoczystości opowieści, sugestywności prezentowania tła dziejących się wydarzeń czy energii pojawiającej się w dialogach bohaterów. Ta ostatnia lekko wyczuwalna jest tylko w tym, co łączy, dzieli i przyciąga do siebie Saturnina i jego dziadka. Lektura niekonieczna.

 

Jakub Małecki, Saturnin, Wyd. SQN, Kraków 2020.

1 komentarz:

  1. Pierwszy raz spotykam się z niepochlebną recenzją tej książki. A ostrzyłem sobie na nią zęby, chcąc poznać prozę Małeckiego. Pozostaje zatem "Dygot".

    OdpowiedzUsuń