„Frywolnie
smutna książka” – to określenie z okładki, która zwraca uwagę. Przewrotne określenie,
bo i przewrotna to publikacja. Już tytuł pozwala na podwójne – ironiczne i
całkiem serio – odczytanie. Michał Tabaczyński, na szczęście, unika patosu,
epatowania smutkiem i próby diagnozowania pokolenia. Pewna cecha charakterystyczna,
zaakcentowana we wspomnianym tytule, staje się obiektem eseistycznej refleksji
utrzymanej w erudycyjnym, ironicznym oraz socjologicznie i kulturoznawczo
celnym tonie. Kilkanaście godzin z życia, czyli wiwisekcja codzienności, układa
się nie tylko w ciąg powtarzalnych wydarzeń, ale i ciąg skojarzeń lekturowych,
dla których to, co pozornie nieistotne, urasta do rangi czegoś bardzo ważnego. Autor
znakomicie łączy perspektywę autobiograficzną z perspektywą twórcy, który
dostrzega więcej, czasami mocniej przeżywa, zdarza się, że znajduje
porozumienie tekstowe z innymi odczuwającymi podobnie. W pewnym więc sensie
mamy do czynienia ze świadomie, bo twórczo zaplanowanymi zapiskami i z
notatnikiem niebanalnych lektur jednocześnie. Analiza depresyjności zwykłej
codzienności zamienia się w analizę depresyjności jako tematu literatury. Ta
metaświadomość i to metaprzeżywanie rodzi ciekawy efekt stylistyczny. Esej
Tabaczyńskiego momentami bardzo bliski jest prozie, a w fakcie wytwarzania
wielu dodatkowych znaczeń pozwala na intrygujące dostrzeżenie związku między
tym, co indywidualne, a tym, co polifoniczne. Intrygująco zaplanowane są
również tytuły poszczególnych rozdziałów, układające się w oddzielną opowieść,
rozszerzoną i rezonującą jeszcze innymi znaczeniami w tekście właściwym. Warto.
Michał
Tabaczyński, Pokolenie wyżu depresyjnego, Wyd. korporacja ha!art, Kraków 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz