Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

sobota, 6 lipca 2019

Labirynt (J. Littell, Stara historia. Nowa wersja)


Lektura „Starej historii. Nowej wersji” przywodzi na myśl z jednej strony opisy brutalności i okrucieństwa typowe dla powieści „Łaskawe”, z drugiej sceny z reporterskich tekstów autora. Miesza się bowiem tutaj bezinteresownie pojawiające się i triumfujące zło, z różnymi formami seksualności, podważającymi sensowność jakiegokolwiek definiowania w tej kwestii, z zabijaniem typowym dla działań wojennych i chaosem wpisanym w tego typu sytuacje. Pisząc, a raczej „prze-pisując”, „Starą historię” (jak czytamy na okładce to rozbudowana i napisana od nowa wersja opublikowanego kiedyś i nieprzetłumaczonego na język polski opowiadania) autor zawiesza zasady moralne, konteksty etyczne, ewentualne oceny związane z utożsamianiem się z dobrem lub złem. Motywy, które tutaj powracają, pozwalają na usytuowanie powieści w kręgu świadomie realizowanego rytuału, dla którego punktem odniesienia stanie się (nie)możliwość znalezienia się w kręgu tych rozpoznań, które porządkują na co dzień rzeczywistość. Mamy więc do czynienia z podważaniem sensów, ale podważaniem, któremu nie towarzyszy szukanie jakiekolwiek innego sensu. Nie, chodzi raczej o pokazanie, że tego sensu nie ma, a jeśli nawet ktoś uznaje, że jest, to nie ma najmniejszej potrzeby usiłować go definiować i się jemu podporządkowywać. Powieść Littella przypomina opis złego snu, w którym nawracające koszmary poprzetykane są scenami szaleńczej przyjemności, w której trudno doszukiwać się emocji, uczuć, a nawet i pożądania. Co jakiś czas pojawia się motyw klamki, jednak jej naciśnięcie nie przynosi wyzwolenia i nie stanowi znalezienia drogi z labiryntu. Jest raczej otwarciem na kolejne powtórzenie mieszaniny seksu i wojny, zamiany ról, umowności wszystkiego, podważenia jakiejkolwiek stałości. Nie jest to więc książka, dzięki której czytelnik może się poczuć zadowolony. Powiedziałabym, że jest w niej trochę i markiza de Sade, i Houellebecqa. Na pewno do przemyślenia rzecz ciekawa, choć przez swoją powtarzalność tego, co budzi niechęć i co potwierdza, że prawdziwego finału nie będzie, dla niektórych czytelników może być trudna do przebrnięcia.

Jonathan Littell, Stara historia. Nowa wersja, przeł. Jacek Giszczak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz