Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

piątek, 12 września 2025

Między życiem a śmiercią (A. Paduch, Trzewia)

 

Ależ to jest dobra proza! Przemyślana, precyzyjnie operująca słowem, dobrze rozgrywająca wiodącą metaforę, pełna wewnętrznego napięcia, choć jednocześnie w jakiś sposób lekka, bo rozumiejąca, że to, co straszne i trudne, bywa częścią codzienności. Ileż w tej książce różnych sensów! Wspaniała! Aleksandra Paduch pisze fragmentami. Kolejne sceny, obrazy, impresje odsłaniają przed czytelnikami rytm codzienności trzypokoleniowej rodziny. Relacje między jej członkami odsłaniane są i jednocześnie zakrywane za pomocą jedzenia. To właśnie posiłki stanowią punkt odniesienia, który znakomicie oddaje to wszystko, co istotne społecznie i rodzinnie ważne. Zajadana więc jest samotność, zażera się biedę, spożywa się, by zapomnieć, ale i by pamiętać, je się w nadmiarze, bo braki – nie tylko te materialne – bywają bolesne, jedzeniem zaklina się rzeczywistość, ale też bywa inaczej – to, co się je, lub to, co się pije, bywa również magiczne. Jedzenie, niezależnie od formy, którą przybiera, powiązane jest z życiem. Zdarza się jednak, że stanowi reakcję na śmierć. Fascynująca jest u autorki umiejętność uchwycenia za pomocą zdania lub miast i miejsc przypisanych do starszego pokolenia tego wszystkiego, co zawiera się w konsekwencjach wojny i nieuchronnego naznaczenia stratą. Choć na stronach tej książki w wielu miejscach, użyję tego słowa, buzuje życie, to jednocześnie mocno oddziałuje na czytelnika obecna w niej także i to wyjątkowo dotkliwie śmierć. Lektura obowiązkowa!

 

Aleksandra Paduch, Trzewia, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.


czwartek, 11 września 2025

Obcość (S. Manguso, Kłamcy)

 

Opowieść o nieudanym związku to, wydawałoby się, banał. A jednak Sarah Manguso unika schematów i oferuje swoją historią coś boleśnie świeżego. Pisze o małżeństwie Jane i Johna w sposób oddający rwany rytm codzienności. Mam więc opowieść spisaną w pozornie niedoskonały sposób, ale tak naprawdę szybko odkrywamy w tym sposobie zapisu chęć uchwycenia wątpliwości, prób oszukiwania siebie, niechęci do tego, co prawdziwe, i kurczowego trzymania się tego, co wymarzone. „Kłamcy” to w pewnym sensie powieść zapisująca permanentny kryzys, któremu kobieta od początku zaprzecza, aż w końcu nie może i nie umie już udawać, że związek jest udany. I właśnie to jest w tej historii najciekawsze. W trakcie lektury właściwie od początku zadajemy sobie pytanie, dlaczego w ogóle Jane zainteresowała się Johnem. Wszystko to, co mogłoby być z nowo poznanym mężczyzną skojarzone, tutaj jest zaprzeczeniem oczekiwań. John zawodzi w każdej dziedzinie życia. Nie można na nim polegać w codzienności, nie interesuje się tym, co dzieje się w domu, zazdrości Jane sukcesów, ale sam nie robi nic, by swoje szanse na satysfakcję z pracy zwiększyć, jest złym ojcem, lekceważy potrzeby kobiety itd. Ta lista grzechów mogłaby być dużo dłuższa. A jednak Jane z jakiegoś powodu z nim wytrzymuje, nie myśli o rozwodzie, zakłada, że wszystko wróci do normy, choć owej normy tak naprawdę nigdy nie poznała. To uwikłanie i uzależnienie od mężczyzny zaczyna nas, czytelników, fascynować. Manguso udaje się dobrze pokazać to, co nieracjonalne i nielogiczne, a jednak zdarzające się dość często.

 

Sarah Manguso, Kłamcy, przeł. Ewa Borówka, Wyd. Filtry, Warszawa 2025.


środa, 10 września 2025

Do kogo należy gra? (A. Wilson, Usta-usta)

 

Powieść Wilsona to przykład niezrealizowanego potencjału. Pomysł, by opowiedzieć niejednoznaczną etycznie historię w sposób zapośredniczony, bo przez zwierzanie się bohatera dawno niewidzianemu koledze, wydaje się bardzo ciekawy. Zwłaszcza że ostatecznie przekonujemy się, że nie wiadomo do końca, czy mieliśmy do czynienia ze zrelacjonowaniem tego, co miało miejsce, czy może z wykreowaniem takiej rzeczywistości, która bardziej odpowiada oczekiwaniom. Tak naprawdę więc chodzi o opozycję między realizmem a zmyśleniem. Ciekawy jest punkt wyjścia owej opowiadanej historii. Jeff ratuje życie pewnemu mężczyźnie. Usuwa się w cień, kiedy pojawiają się ratownicy, a z czasem, odkrywszy wysoką pozycję społeczną uratowanego, zbliża się do niego i staje się częścią jego życia. Z tego uwikłania mogłoby wyniknąć wiele niepokojących zdarzeń. Częściowo mają one miejsce, jednak ostatecznie rozwój wypadków jest mocno przewidywalny, a to co w finalnych scenach ma być gwałtownym zwrotem akcji, raczej nie zaskakuje, bo można ów moment przewidzieć. Nie będę, co oczywiste, wspominać szczegółowo, w czym uczestniczy bohater i na co zaczyna mieć wpływ. Łatwo jednak się domyślić, że będzie to funkcjonowanie na granicy tego, co przynależy do sfery publicznej i sfery prywatnej. Wilson proponuje czytelnikom dość oczywiste rozwiązania fabularne, a to wszystko, co ma być bliskie doświadczeniu katharsis ociera się niekiedy o banał. Niekoniecznie.

 

Antoine Wilson, Usta-usta, przeł. Łukasz Witczak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.