Reportaż Keefe’a dobrze portretuje świat odsłaniający swoje podwójne oblicze. Wymarzona i upragniona Ameryka okazuje się więc z jednej strony celem, który stanowi potwierdzenie, że się udało, ale i doświadczeniem bycia w ciągłym ruchu ze względu na niepewny status własny i gotowość włączenia się w działania przynoszące władzę, pozycję i pieniądze, ale za szybko i niekoniecznie zgodnie z prawem. To ciekawe uwikłanie odsłania i oficjalną opowieść, pełną niekiedy uprzedzeń, dyskryminacji, pogardy, i tę nieoficjalną, ujawniającą pociąganie za sznurki tych, po których nigdy byśmy się tego nie spodziewali. Doświadczenie emigracji zamienia się więc tutaj w przeżycie o charakterze ekstremalnym. O przetrwanie trzeba walczyć nie tylko podczas dalekiej podróży z Chin, ale i wtedy, kiedy udaje się dotrzeć do celu. Wielu przybyszy przekonuje się, że najważniejsze bitwy są dopiero przed nimi – właśnie tutaj, właśnie w tym miejscu, które miało zaoferować spokój i bezpieczeństwo, właśnie wśród ludzi, których można nazwać swoimi. Na uwagę zasługuje też ciekawe połączenie z jednej strony opowieści o kluczowej dla chińskiej emigracji postaci, czyli Siostrze Ping, z drugiej o regułach rządzących alternatywnym światem powstałym trochę jako jedna z warstw amerykańskiego spełnionego snu, a trochę w kontrze do tego, co ów sen złudnie oferuje.
Patrick Radden Keefe, Przemytnicy z Chin i amerykański sen, przeł. Jan Dzierzgowski, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz