Szkoda,
że Natalia Fiedorczuk zdecydowała się dołączyć do swojej prozy odautorskie
wyjaśnienie umieszczone na końcu książki. Akcentuje w nim fakt, iż sama
doświadczyła depresji, jednocześnie kładzie nacisk na literackie potraktowanie
swoich przeżyć i przetransponowanie w emocje bohaterki tego wszystkiego, co
zaobserwowała i usłyszała u innych kobiet. Oprócz owego wyznania czytelnik może
przeczytać rozważania dotyczące specyfiki traktowania w Polsce macierzyństwa
oraz konieczności mówienia o negatywnych odczuciach matek. Choć nie ulega
wątpliwości, że z refleksjami tymi wypada tylko się zgodzić, zastanawiające
jest, po co umieszczono je przy tekście literackim, z którego to wszystko
wynika. To, że narratorka mówi w pierwszej osobie, nie uprawnia jeszcze do
utożsamiania jej z autorką. Wie o tym średnio rozgarnięty czytelnik, nie mamy
więc do czynienia z jakąś prawdą objawioną. Z kolei wspomniane refleksje natury
kulturowo-socjologicznej pojawiają się w tle zamieszczonej w książce prozy. Dodatkowe
wyjaśnienia sprawiają więc wrażenie nadmiernej łopatologii. Zaczęłam od końca,
bo od posłowia. Wracam jednak do początku, by zaznaczyć, że powieść Fiedorczuk
to debiut zasługujący na uwagę. Autorka intrygująco zderza oszczędność słów z
ogromnym nagromadzeniem emocji. W efekcie siła rażenia tej opowieści jest
bardzo efektowna. Ale nie o fajerwerki, na szczęście, tutaj chodzi. Choć temat
macierzyństwa i niemożności odnalezienia się w roli matki jest współcześnie
wcale nie tak rzadko eksplorowany, autorce udaje się nadać swojej opowieści
pewien oryginalny ton. Podstawą owej niebanalności jest z jednej strony
depresyjna i sugestywna w swoim wycofaniu postać bohaterki oraz tytułowa
metafora centrów handlowych jako miejsc dających ukojenie. Intymność i
prywatność poprzez swoją intensywność stają się zagrożeniem. Ukojeniem dla rozedrganej
psychiki staje się przebywanie w miejscach publicznych, w których bez problemu
można wtopić się w otoczenie. Debiut Fiedorczuk to proza z potencjałem, której
warto się przyglądać. Autorka wydaje się świadomie operować językiem i
przywoływanymi obrazami, nie przesadza również z epatowaniem emocjami. Efekt
jest więc co najmniej interesujący, a w przypadku debiutu jest to z pewnością
dużym atutem.
Natalia
Fiedorczuk, Jak pokochać centra handlowe, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz