Rozdziały rozpisane na miesiące, składające się ze wspomnień oraz tego, co dzieje się w teraźniejszości, i smutek, wszechogarniający smutek i lęk. Główny bohater powieści to najpierw chłopak, potem młody mężczyzna, którego życie mija na unikaniu zaczepek, rozpaczliwym zastanawianiu się, czy uda się tym razem przetrwać, oraz oswajaniu na różne sposoby doznawanych upokorzeń. Irlandzka prowincja staje się tłem jego codziennej walki, której nikt nie kibicuje i która nikogo nie ciekawi. Ryan portretuje samotność i upokorzenie jako doświadczenie codzienności, jak przyzwyczajanie się do wstydu, jako odtwarzaną niemalże rytualnie uliczną potyczkę oprawców i ofiary. Symboliczną sceną jest obraz czyhających na bohatera miejscowych chuliganów, którzy stoją zawsze pod pomnikiem Bojowników IRA i którzy zaczynają się nad nim znęcać tak po prostu, z nudów, bez powodu. Strata ojca, a potem matki, trudności z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami i z dziewczynami, wycofanie się z konfrontacji i poddawanie się przemocy – to wszystko skutkuje rozchwianiem tożsamości, poczuciem braku wartości, przekonaniem, że życie nie ma żadnego sensu. Bohater nie potrafi przeciwstawić się tym, którzy się nad nim znęcają. Nie umie również właściwie oceniać ludzi. Dramatyczny rozwój wypadków powoduje, że choć jest ofiarą prześladowców, to staje się wrogiem wszystkich mieszkańców. Z takiego uwikłania nie będzie więc wyjścia. Ryan nie daje łatwego pocieszenia, nie zmierza do szczęśliwego zakończenia, nie będzie sugerował, że ostatecznie to nie zło zatriumfuje. Wręcz przeciwnie, jego powieść okazuje się historią, w której tak naprawdę tylko jedno jest pewne, a mianowicie to, że są sytuacje bez wyjścia, że zdarza się tak, że właśnie nienawiść zwycięża, że samotności czasami nie da się niczym i nikim przełamać. Warto.
Donal Ryan, Taki właśnie jest grudzień, przeł. Ewa Pater-Podgórna, Wyd. Relacja, Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz