Kolejna znakomita powieść czeskiej mistrzyni opisywania codzienności! Kiedy wydawać by się mogło, że Soukupová wykorzystała już wszystkie możliwe sposoby dla portretowania tego, co zwyczajne, ale bolesne i trudne do zniesienia, okazuje się, że to nieprawda i pisarka raz jeszcze budzi w czytelnikach wiele emocji, wśród których są i te, jakich odbiorcy nie chcieliby być świadomi. Autorka nie moralizuje, choć potrafi zmusić do zastanowienia się nad własnym etycznym uwikłaniem w relacje międzyludzkie, w tym te z najbliższymi. Nie poucza, ale umie dobrze pokazać, jak wiele szarości znajduje się w tym, co bywa klasyfikowane jednoznacznie i kategorycznie. Nie próbuje epatować tym, co wyjątkowe. Wręcz przeciwnie, z przeciętności wydobywa to wszystko, co prawdziwie angażuje, budzi wielkie emocje, konstytuuje tożsamość. Nie interesują ją fajerwerki, bo prawdopodobnie wie, że sprawy najważniejsze często rozgrywają się w mało spektakularnych dekoracjach. Soukupová pozostaje specjalistką od rodziny – takiej zwykłej, właściwie niczym się niewyróżniającej, bez patologii. Nic nowego, ktoś powie. A jednak jest w jej portretach i świeżość autentyczności, i siła szczerości. W efekcie portret, który otrzymujemy, okazuje się rodzajem fresku o samotności wśród najbliższych, o obcości między dziećmi a rodzicami, o odpowiedzialności, która czasami musi być działaniem w poprzek oczekiwań otoczenia, po to tylko, by spróbować ocalić siebie. „Zawsze jest ktoś” wpisuje się w te problemy i intensyfikuje ostateczność wpisaną w zbieg okoliczności, nieprzewidziany rozwój wydarzeń, zmęczenie powtarzalnością. Soukupová portretuje zwykłą rodzinę – mąż i żona, którzy są zapracowani, ale lubią umieją ze sobą rozmawiać, interesują się uczuciami partnera, są ze sobą blisko, oraz nastoletnie dzieci, które przeżywają problemy i buntują się w typowy dla swojego wieku sposób. Nagła śmierć w rodzinie komplikuje dotychczasowe relacje oraz zmusza do zmierzenia się z nowymi emocjami i doświadczeniami. Szczególnie interesującym wątkiem jest walka, jaką toczy dorosła przecież Vera między sobą jako niezależną jednostką a sobą w roli córki, tej wiecznie krytykowanej i ocenianej, teraz osieroconej. Toksyczna więź okazuje się niezwykle silna. Nie tak łatwo się z niej wyzwolić i nie tak łatwo ją przepracować. Soukupová buduje napięcie tam, gdzie krzyk tylko zagłuszyłby to, co bohaterowie czują. Dużo więcej dzieje się w ciszy, kiedy trzeba podjąć kluczowe dla siebie i dla rodziny decyzje związane z odpowiedzią na pytania: czy można poświęcać siebie i własną rodzinę dla innych i czy mamy prawo zrezygnować z poświęcenia po to, by uratować reguły rządzące naszą codziennością? Lektura obowiązkowa.
Petra Soukupová, Zawsze jest ktoś, przeł. Julia Różewicz, Wyd. Afera, Wrocław 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz