Książka Łajuka to zbiór tekstów z wojny i o wojnie. Tym, co wydaje się w tej publikacji najciekawsze, jest zderzenie z jednej strony relacji z codzienności, znaczonej zagrożeniem i śmiercią, z drugiej natomiast refleksji na temat tego, jak opisywać świat, który właśnie doświadcza realnej katastrofy. Łajuk jest blisko, obok, stanowi część opisywanego świata. Jednocześnie potrafi – przynajmniej w sensie literackim – stanąć obok i spojrzeć na opisywaną rzeczywistość z zewnątrz, zastanawiając się nad tym, czy da się w ogóle opowiedzieć to, co bywa doświadczeniem niewyrażalnym. Łajuk znakomicie pokazuje, jak istotne staje się przeżycie. To, co wcześniej nie skłaniało do szczególnych refleksji, teraz okazuje się wielką wartością. Każdy dzień to czas wyrwany śmierci i wojnie. Autor celnie rozgrywa napięcie związane z przesunięciem znaczeń. Zwykłe i codzienne czynności zyskują wymiar przypowieściowy, mają w sobie coś symbolicznego, stają się metaforą funkcjonowania w świecie narażonym na nieustanną bliskość tego, co ekstremalne. Niepowtarzalne i szczególne może się pojawić wtedy, kiedy trzeba patrzeć na pobocza dróg usłane ciałami zwierząt, ale też wtedy, kiedy trzeba sprowadzić lakiery do paznokci, by zapewnić klientkom możliwość uwierzenia w to, że życie jednak jest ważniejsze od śmierci. To, co pozornie banalne, sąsiaduje z tym, co odsłania swoją wielkość. Właśnie tę rzeczywistość – „tu i teraz” – trzeba próbować opisać. Takie przesłanie towarzyszy tekstom Łajuka. Tekstom oddającym rytm wojennej codzienności, rytm tego, co zaskakuje i tego, do czego wszyscy już się przyzwyczaili, rytm niebezpiecznego zbliżenia życia i śmierci. Warto.
Myrosław Łajuk, Bachmut, przeł. Maciej Piotrowski, Wyd. Ha!art, Kraków 2025.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz