Nieoczywisty, wart zapamiętania debiut. Tumas decyduje się na podjęcie ryzyka. Postanawia opowiedzieć o życiu dziecka w cieniu uzależnienia. Wspominam o ryzyku, bo choć doświadczenie codzienności, której częścią jest ojciec-alkoholik, jest traumatyczne, to jednocześnie bywa także tematem dość często eksploatowanym w literaturze. Tymczasem Izabeli Tumas udaje się uniknąć mielizn wpisanych w opowiadanie tego typu historii. To, co szczególnie uderza w tej powieści, to umiejętność oddania stopniowego przyzwyczajenia się do strachu agresji, przemocy i zagrożenia, do różnego rodzaju zdrad, niedotrzymywania słowa, porzucenia. Relacja między aktorami tego spektaklu budowana jest na napięciu, które nie jest odczytywane jako coś szczególnego. Uzależnienie od alkoholu przynosi bowiem inne uzależnienia dla rodziny – przyzwyczajenie się do przemocy, uznanie tego, co dzieje się w domu, za doświadczenie, którego nie da się zmienić, wreszcie nieumiejętność i niechęć do przecięcia toksycznej więzi. Izabeli Tumas udaje się pokazać skomplikowanie tych relacji i dramat uciekania od jednoznacznych ocen – bo to przecież ojciec, bo trzeba mieć nadzieję na zmianę, bo nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. Od sportretowanej codzienności nie da się uciec, zostaje ona w człowieku jako część biograficznego kodu DNA. Tumas nie usprawiedliwia, ale i nie oskarża. Pokazuje, jak wygląda życie, które pewnym osobom się przydarza. Warto!
Izabela Tumas, Tatko, Wyd. Śląsk, Katowice 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz