Praca
historyczna Krzyżanowskiego zasługuje na uwagę z kilku co najmniej powodów. Po
pierwsze jest opowieścią o konkretnym mieście – Radomiu, miejscu, z którego
autor pochodzi i które jest mu dobrze znane. Dzięki temu, co historyk
akcentuje, dotarcie do pewnych informacji, rozmowa, tropienie śladów mogło być
nieco łatwiejsze. Sportretowanie danego wyodrębnionego przypadku staje się
pretekstem do refleksji natury uniwersalnej. Po drugie zatem, to, co udaje się
autorowi ustalić, można potraktować jako opowieść o charakterze potencjalnie
powtarzalnym, typowym, a przynajmniej często się zdarzającym. Sportretowane zło
nie jest więc w tym przypadku aberracją lub cechą szczególną akurat Radomia.
Raczej stanowi dowód zachowań, które mimo zakończenia wojny, łączyły Polaków z
tymi, którzy wcześniej z nich uczynili ofiary. Po trzecie, co wynika z
powyższego, ustalenia Krzyżanowskiego pokazują, jak duża była w społeczeństwie
polskim akceptacja dla „zniknięcia” Żydów i jak chętnie Polacy przejęli to
wszystko, co po nich pozostało. W pewnym więc sensie narracja autora może się
okazać dla niektórych niewygodna. Odsłania bowiem bolesną prawdę o tym, jak
jedni obywatele polscy wzbogacili się na śmierci i krzywdzie innych obywateli
polskich, uważając przy tym, że owo „bogacenie się na trupach” jest moralnie
słuszne, i zakładając, że będzie społecznie akceptowane. Książka ta jest więc
opowieścią o odwracaniu wzroku, niewidzeniu, obojętności. Stanowi również
rodzaj refleksji nad tym, jak łatwo ofiara przejmuje zachowania typowe dla
sprawcy przemocy, nie dostrzegając przy tym podobieństwa i wybielając się
wyjątkowo łatwo. Po czwarte, książka Krzyżanowskiego to przejmujące świadectwo
powtórnej zdrady, jakiej doświadczyli Żydzi. Dochodzi bowiem do zaprzeczenia
tego wszystkiego, co konstytuuje człowieczeństwo – dawni sąsiedzi są negatywnie
zdziwieni powrotem Żydów, znajdują się tacy, którzy wracających okradają i
zabijają, mnóstwo jest tych, którzy nie chcą pamiętać dawnych mieszkańców, by
nie oddawać dóbr, które wzbogaciły ich stan posiadania. Po piąte wreszcie, to
historia milczenia, ale nie takiego, które sankcjonuje umieranie i zapomnienie,
lecz tego, które ciągle pulsuje i domaga się opowiedzenia. Lektura obowiązkowa.
Łukasz
Krzyżanowski, Dom, którego nie było. Powroty ocalałych do powojennego miasta,
Wyd. Czarne, Wołowiec 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz