„Matrioszka” Marty Dzido to opowieść o kobiecym losie – tym często przemilczanym, skrywanym, niedostrzeganym. W centrum owego kluczowego dla książki doświadczenia jest życie z mężczyzną, który pije. Alkoholizm jest w biografii kobiet międzypokoleniowym współdzieleniem codzienności, zmęczeniem, nadzieją, poddawaniem się złudzeniu, że może będzie lepiej, zdradą, obojętnością, upodleniem wreszcie. Bo pijący mężczyzna niszczy nie tylko siebie, ale i wszystkich wokół. W czterech ścianach mieszkania – gdy trzeba bać się, bo może się obudzi, gdy trzeba uważać, bo zaraz wróci, gdy trzeba udawać, że nic się nie dzieje, choć za chwilę może dojść do przemocy i aktów agresji. Marta Dzido nie epatuje dramatyzmem, nie próbuje poruszyć czytelnika i sprawić, by reagował, nie operuje wielkimi emocjami. Jednocześnie jednak w tej sportretowanej rezygnacji, bezradności i powielaniu tego, co wcześniej obserwowało się z bliska i co miało nigdy nie wydarzyć się w dorosłości, jest ogromna siła rażenia. Codzienność staje się scenografią cierpienia, które nikogo właściwie nie obchodzi, bo i społeczeństwo, i ofiara są często zgodnie przekonani, że kobieta powinna pomagać alkoholikowi i powinna go wspierać. Tego, że sama właściwie przestaje istnieć, nikt nie widzi. Autorce udaje się pokazać dzielenie odpowiedzialności za to, że nadużywaniu alkoholu bywa bagatelizowane i akceptowane. Dopóki wiąże się z rozrywką i biesiadowaniem, czy to rodzinnym czy to koleżeńskim, brakuje podejrzliwości w stosunku do tych, którzy przekraczają granice. Kiedy jednak problem okazuje się bardzo realny, matka, żona lub córka pozostają z nim same. I to one niosą ciężar nałogu na swoich barkach. Dzido tę bolesną, okrutną w wymowie, a zarazem przerażająco zwyczajną opowieść miesza z mrocznym wydźwiękiem baśni, w której kobieta, nawet napiętnowana jako zła lub pożądana jako milcząca, potencjalnie ma szansę na wyzwolenie i pójście własną drogą. Warto!
Marta Dzido, Matrioszka, Wyd. Relacja, Warszawa 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz