Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

czwartek, 20 listopada 2025

Jaki ten świat jest zły (A. Zawadzka, Gorycz)

 

Książka Anny Zawadzkiej już od pierwszych stron sprawia wrażenie publikacji, która ma udowodnić innym to, w co autorka najwyraźniej uwierzyła – że cały świat jest przeciwko niej i że wszyscy maja ją w głębokiej pogardzie. Autobiograficzny charakter tekstu wikła go w jednoznaczność i pewnego rodzaju łopatologię. Autorka nie proponuje czytelnikom prozy, nie stara się zaprezentować swoich wspomnień. To raczej mało strawna, bo oczywista i przewidywalna, publicystyka. Zawadzka rozdaje razy wszystkim i wszystko jest dla niej pretekstem do uznania, że doświadcza właśnie upokorzeń. Zaangażowany charakter tekstu miałby w sobie potencjał, jeśli byłby choć odrobinę zniuansowany. W tym przypadku traci go niemalże błyskawicznie. Łatwo odkryć, że publicystyka, z jaką mamy do czynienia, zamiast obnażać wady systemu, stopniowo staje się coraz bardziej zabawna. Tyle że nie takie jest zamierzenie Zawadzkiej. Jeśli każda napotkana osoba staje się przeciwnikiem autorki, to być może problem tkwi nie po stronie innych, ale po jej stronie. Punkt wyjścia to informacja, że praca na etacie w roli socjolożki ze stopniem doktora nie pozwala na utrzymanie się na oczekiwanym poziomie. Autorka wyjeżdża do Berlina i tam zamierza zarobić pieniądze, które pomogą jej w uzyskaniu lepszej sytuacji materialnej. Z zatrudnienia w Warszawie nie rezygnuje. Choć zmienia się jej pozycja społeczna (pracuje jako ogrodniczka), a o przywilejach lub ich braku jest tutaj dużo, tak naprawdę status quo zostaje utrzymane. Czy w środowisku naukowym i aktywistycznym w Polsce, czy w grupie emigrantów lub Niemców, autorka jest tą, której wszyscy rzucają kłody pod nogi. Naukowczynie torpedują jej projekty, przyjaciółki feministki ostatecznie zdradzają, szefowie są seksistami i rasistami, współlokatorzy ignorują jej potrzeby i nie mają empatii, kochankowie zaczynają pouczać i stają się obrzydliwi, Niemcy chcieliby, aby mówiła w ich języku, nawet kelnerzy nie chcą przyjąć od niej zamówienia i akurat właśnie jej nie zauważają. Brzmi strasznie? Tak! Tyle że strasznie zabawnie. Mało wiarygodnie i trochę nudno, bo jak długo można na wszystko narzekać? Lektura zbędna.

 

Anna Zawadzka, Gorycz, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.


poniedziałek, 17 listopada 2025

Patrzenie (M. Wicha, Kamionek, zdjęcia: A. Rayss)

 

Esej Marcina Wichy to przykład uważnego patrzenia połączonego z wrażliwością i gotowością świadomego rozglądania się za warstwami, ukrywającymi to, co było, oraz zapowiadającymi to, co dopiero będzie. Fragmentaryczny, nieco rwany sposób opowiadania oddaje atmosferę spaceru, który opiera się na spontanicznym przyuważeniu szczegółów. Nie tyle więc chodzi tutaj o systemowe zdążanie do celu przy jednoczesnym notowaniu głównych punktów odniesienia, co raczej o poddanie się chwili, zrozumienie wagi momentu, stwierdzenie istotności tego, co zawiera się w wieloznacznym „teraz”. Konkretna, tytułowa przestrzeń zyskuje swoją podwójną reprezentację – tekst Wichy pozwala dostrzec przemijanie, zdjęcia Rayss umożliwiają zachowanie tego, co nietrwałe i pozornie nieistotne. Jeśli zwrócimy uwagę na fragmenty eseju, szybko zorientujemy się, że rytm przechadzki, spaceru, swobodnego przemieszczania się organizuje opowieść. Jest w niej to, co wczoraj, ale i to, co dzisiaj. Zachowane i zapamiętane sąsiaduje ze zniszczonym i zapomnianym. Miejsce okazuje się szybko gojącą się raną. Utracone błyskawicznie zastępuje nowo narodzonym, a stare nowym. Wicha proponuje własną wersję opowiadania fragmentów miasta – w relacji, w uważności, w przekonaniu, że przypadek może otworzyć na to, co kluczowe dla opowieści, a fragment bywa jedynym zachowanym znakiem całości.

 

Marcin Wicha, Kamionek, zdjęcia: Agnieszka Rayss, Wyd. Muzeum Warszawy 2025.


sobota, 15 listopada 2025

Nowy, trudny do zrozumienia świat (T. Forró, Śpiew syren. W głąb wojennej Ukrainy)

 

Lektura obowiązkowa! „Śpiew syren” to mistrzostwo, jeśli weźmiemy pod uwagę reportaż wojenny, ale i reportaż społeczny. Forró nie tylko prezentuje czytelnikom całościowy portret tego, co dzieje się w Ukrainie od początku wojny, ale też znakomicie pokazuje etyczną niejednoznaczność wpisaną w zachowania na froncie. Jest blisko swoich bohaterów, często się z nimi przyjaźni, ale jednocześnie nie przestaje być uważnym, czujnym i inteligentnym obserwatorem. Widzi więcej, patrzy szerzej, wsłuchuje się bardziej – tak można by powiedzieć. Jako reporter jest obecny w tekście, ale w żadnym momencie nie czyni siebie główną postacią opowieści. Jest raczej przewodnikiem między światami – światem, który został zniszczony za sprawą wojny i światem, który każdy sam musi rozpoznać, bo obserwuje rzeczywistość o charakterze apokaliptycznym. Ci, którzy byli po dobrej stronie, przechodzą na tę złą; ci, którzy zabijają, okazują się wrażliwymi ludźmi; ci, którzy mieli plany, tracą je bezpowrotnie i muszą myśleć tylko o teraźniejszości; ci, którzy znali dobrze reguły obowiązujące w codzienności, raptem muszą uczyć się wszystkiego od nowa. Świat opisywany przez Forró okazuje się czymś, co nie może trwać długo i co nieustannie się zmienia. Ludzie, którzy nie wierzyli, że wojna się zacznie, musieli błyskawicznie podejmować decyzje o ucieczce i porzuceniu tego, co dobrze znane. Tętniące życiem miasta zamieniały się w ruiny. Sklepy pełne towarów szybko pustoszały, a ludziom zaczynał grozić głód. Oczekiwana w obliczu ekstremalnej sytuacji uczciwość bywa zastąpiona przez oszustwa i korupcję. Wojna nie tylko zmusza do zmierzenia się z nową wersją siebie, ale też każdego naznacza samotnością. Jedni muszą pożegnać na zawsze przyjaciół, inni nagle tracą w ostrzale całą rodzinę, jeszcze inni dostają się do niewoli rosyjskiej, a tam są torturowani i wśród innych cierpiących mierzą się z własnym bólem. Forró nie skupia się na kilku dominujących wątkach, stara się raczej pokazać wielość aspektów związanych z życiem w czasie wojny. Sąsiadować więc będą w tej opowieści sprawy wielkie i małe, czyny bohaterskie i bestialskie, zachowania wzruszające i odrażające. I właśnie dzięki temu obraz wojny w Ukrainie staje się wyjątkowo mocny, prawdziwy, pozbawiony upiększeń i prób oszczędzania nam tego, co jest porażające. No i poza tym, co ważne i kluczowe, to również książka świetna literacko. Proszę więc czytać, koniecznie!

 

Tomáš Forró, Śpiew syren. W głąb wojennej Ukrainy, przeł. Andrzej S. Jagodziński, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.