Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

niedziela, 6 czerwca 2021

Czy spuścić na to zasłonę milczenia? (I. Karpowicz, Cicho, cichutko)

 

To jedna z tych powieści, których mogłoby nie być. Lektura niekonieczna. Przykład z jednej strony instrumentalnego wykorzystania znanego wydarzenia, z drugiej takiego rozgrywania głównego tematu, który można by określić mianem pisarskiego pokazu bezradności. A szkoda, bo przecież Ignacy Karpowicz nieraz już udowodnił, że potrafi opowiadać i to w różnym stylu. „Cicho, cichutko” okazuje się jednak podobnie mało interesującą i nieudaną książką jak wcześniejsza „Miłość”. A wydawało się, że będzie inaczej, bo widać, że w tej opowieści autor stara się raczej przerobić, prze-pisać konwencję, która tak świetnie się sprawdziła w „Sońce”. Niestety, tylko się wydawało. Powieść tę można by podzielić na dwie części – w obu chodzi o umieranie i mierzenie się ze śmiercią. W pierwszym przypadku to zderzenie z chorobą przyjaciela, chorobą, która przewartościowuje własną pamięć, zmusza do wejrzenia w przeszłość, każe zastanowić się nad sensem tych relacji, które gdy trwają, wydają się niemalże wieczne, kiedy natomiast przeminą, okazują się ulotne. Niełatwy temat śmierci, choroby, ostateczności Karpowicz rozpisuje dość zgranymi scenami, niewiele się tutaj dzieje i językowo, i emocjonalnie, pozostajemy wobec tej historii obojętni, ale nie dlatego, że tak wymyślił to sobie autor, raczej z tego powodu, że nijakie w swojej wymowie sceny wywołują przede wszystkim wzruszenie ramion. Tej historii mogłoby nie być, tak po prostu. W drugim przypadku przenosimy się w czasie i poznajemy losy kobiety, która wychowywała owego umierającego przyjaciela. W jej biografię zostają wpisane wydarzenia sportretowane w reportażu Wiesława Łuki „Nie oświadczam się”. To oczywiście wersja zmodyfikowana, jednak łatwo rozpoznać, że właśnie o zbrodni połanieckiej jest mowa. Nie czynię zarzutu z tego, że autor sięgnął po tę inspirację, jednak z dużym zażenowaniem czytałam, jak instrumentalnie owe autentyczne dramaty zostały wykorzystane. Nie polecam. Odradzam.

 

Ignacy Karpowicz, Cicho, cichutko, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz