Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

poniedziałek, 15 lutego 2021

Trwała więź czy przymus bycia razem? (A. Audrain, Odruch)

 

Powieść Audrain z powodzeniem można czytać równolegle z „Musimy porozmawiać o Kevinie” Lionel Shriver i „Piątym dzieckiem” Doris Lessing. W obu przywołanych książkach, podobnie jak w „Odruchu”, pojawia się motyw macierzyństwa, w którym dziecko zamienia życie małżonków w koszmar i okazuje się tą osobą, którą trudno kochać lub której w ogóle nie da się pokochać. O ile jednak w przypadku powieści Shriver i Lessing tym okrutnym, tylko pozornie niewinnym, członkiem rodziny jest syn, o tyle Audrain postanawia zło i bezinteresowną nienawiść powiązać z córką. To ciekawy pomysł, pozwala bowiem na rozrysowanie psychologicznych uwikłań w nieco innych konfiguracjach. Mamy tutaj zapatrzonego w córkę ojca, który choć zakochany w jej matce, powoli zaczyna odsuwać się od żony, nie rozumiejąc jej i nie chcąc jej zrozumieć. Mamy też, a może przede wszystkim, matkę. To ona podczas porodu krzyczy, że nie chce dziecka, to ona nie potrafi zaakceptować obcego ciała żerującego na jej ciele, to ona wreszcie zaczyna dostrzegać niepokojące sygnały, które jej mąż bagatelizuje i uznaje za przesadę, to ona próbuje nazwać to, co się dzieje. Audrain udaje się pokazać rozpad tego wszystkiego, co miało dawać siłę. Dziecko nie tylko nie zacieśnia więzi między małżonkami, ale je luzuje i doprowadza do rozpadu. Małżonkowie, którzy chcą dziecka, wraz z jego pojawieniem się zaczynają się od siebie oddalać. Mąż zamiast ufać żonie i jej uważnie słuchać, woli zachwycać się manipulującą nim córką. Żona nie może więc na niego liczyć i stopniowo staje się kimś obcym we własnym domu. Powieść Audrain to nie tylko opowieść o mrocznej odsłonie macierzyństwa, o córce, której nie da się kochać, o stracie dziecka – tej dosłownej i metaforycznej, o rodzicielstwie, które zaraża małżeństwo potencjalnością zniszczenia. „Odruch” to także znakomity portret samotności – tej dziedziczonej i tej, która miała się nie wydarzyć, tej przepracowanej i tej, która uderza znienacka w najmniej przewidywanym momencie. To także historia straty – tej zwielokrotnionej i tej zawierającej się w potencjalności, bo bohaterka umie być matką, ale nie potrafi być matką  swojego pierwszego dziecka, bo córka umie się postarać, ale w swojej zaborczości i niechęci do innych zrobi wszystko, by ukarać potencjalnych wrogów, w tym własną matkę. Bardzo dobre.

 

Ashley Audrain, Odruch, przeł. Łukasz Praski, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz