Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

czwartek, 6 lutego 2020

Zbliżyć się do prawdy (I. Kostin, Czarnobyl. Spowiedź reportera; A. Higginbotham, O północy w Czarnobylu)


Zarówno publikacja Kostina, jak i książka Higginbothama, wpisują się w ważny proces odpominania i drążenia tajemnic związanych z katastrofą w Czarnobylu. W pewnym więc sensie lektura obu pozycji pokazuje aktualność tego historycznego tematu oraz potrzebę zadawania pytań i pozostawania czujnym wobec systemu. Igor Kostin to fotoreporter, który dokumentował to, co stało się w Czarnobylu oraz konsekwencje katastrofy. Jego książka to album składający się ze zdjęć portretujących zarówno samą elektrownię, jak i pracę ludzi minimalizujących skutki wybuchu, czy działania likwidatorów i bezmiar apokaliptycznego w swoim wymiarze zniszczenia. Fotografie są tematycznie pogrupowane, układają się w pewną opowieść, dodatkowo opatrzone są krótkim odautorskim wprowadzeniem i opisami. Kostin nie pozostawia złudzeń. Zwykły człowiek w obliczu wybuchu niewiele się liczył. Na uwagę zasługuje więc praca autora polegająca na zapamiętywaniu w kadrze świata, którego nie ma. Szczególnie poruszające są zdjęcia pokazujące „grzebanie” całych wiosek i zakopywanie pod ziemią kolejnych domostw. Równie zatrważające jest przypomnienie anonimowych bohaterów, a więc tych likwidatorów, którzy pracowali w miejscu najbardziej napromieniowanym i o których autor opowiada w rozdziale zatytułowanym znacząco „Koty dachowce”. Kostinowi udaje się zrobić jedyne na świecie zdjęcie elektrowni w Czarnobylu w dniu katastrofy. Opis, w jaki sposób fotografia powstała, dobitnie pokazuje, jak nieprzygotowani i nieświadomi byli wszyscy, którzy próbowali zareagować na to, co się dzieje. Reporter wyraźnie staje po stronie pamięci i konieczności przeciwstawiania się zapomnieniu. Ten aktywny proces na rzecz przeszłości ma między innymi polegać na tym, by utrwalać wiedzę o ludziach, którzy oddali swoje życie, a których nikt nie miał zamiaru nawet zapamiętać. Zdjęcia Kostina trzeba zobaczyć – obowiązkowo.
Z kolei Adam Higginbotham, korzystając z wcześniej niedostępnych dokumentów, opowiada o katastrofie w Czarnobylu, próbując oddać atmosferę panującą wśród tych, którzy byli pracownikami elektrowni i świadkami wydarzeń. To reportaż historyczny, w którym najważniejsze staje się zrekonstruowanie całego procesu narastania sytuacji krytycznej, jej zaistnienia i późniejszego tuszowania konsekwencji. Higginbotham pokazuje również budowanie legendy nowoczesności i ostateczny jej upadek. Na plan pierwszy wysuwa się rodzaj fatum ciążącego na tymi, którzy byli blisko opisywanych wydarzeń. Nikt ich nie przygotował na to, co może się wydarzyć, nikomu nie zależało na przyspieszonym przekazywaniu wiedzy, gdy była ona już niezbędna, nikt nie liczył się ze zwykłym człowiekiem, który dla systemu był i miał pozostać anonimowy. To publikacja potrzebna i ważna, także z tego powodu, że stanowi działanie na rzecz pamiętania i wyjaśniania.

Igor Kostin, Czarnobyl. Spowiedź reportera, przeł. Wiktoria Melech, Wyd. Albatros, Warszawa 2019; Adam Higginbotham, O północy w Czarnobylu, przeł. Robert Filipkowski, Wyd. SQN, Kraków 2019.

1 komentarz:

  1. Dobrze, że wznowili album Kostina, gdyż ostatnio ceny pierwszego wydania zaczęły sięgać 500 zł. Teraz każdy może nabyć w przystępnej cenie ten ikoniczny dla Czarnobyla fotoreportaż. Niestety wydawca wprowadza czytelnika w błąd, publikując na ostatniej stronie zdjęcie Kostina z maleńką córeczką na rękach, z podpisem, ile to szczęścia dało dziecko reporterowi. Sugeruje to szczęśliwy żywot zasłużonego fotografa. A tymczasem Kostin zginął w wypadku samochodowym koło Kijowa w 2015 r., wspomina o tym Wikipedia - zarówno polska, jak angielska i rosyjska. Warto byłoby o tym napisać na ostatniej stronie publikacji, podkreślając swoistą ironię losu - nie zginął na dachu czarnobylskiego reaktora, nie zabiła go choroba popromienna, tylko głupi wypadek samochodowy w podeszłym wieku, wiele lat po najbardziej niebezpiecznym doświadczeniu w życiu... Oczywiście nie omieszkałem napisać do wydawnictwa w tej sprawie. Więcej u mnie na blogu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń