Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

To zawsze przychodzi niepostrzeżenie (J. Dehnel, Ale z naszymi umarłymi)


Najnowsza powieść Jacka Dehnela to ciekawy przykład eksperymentowania z literaturą popularną oraz wykorzystywania czytelnych tropów popkulturowych do komentowania współczesności. Tytuł nawiązujący do dzieła Marii Janion nie jest oczywiście przypadkowy i sytuuje książkę w kontekście rozważań dotyczących polskości, patriotyzmu, romantyzmu i martyrologii. Z kolei przywołanie w powieści motywu charakterystycznego dla horrorów pozwala interpretować powstające z grobów zombie co najmniej na dwa sposoby – jako obudzony niespodziewanie koszmar, który zaczyna się spełniać, i jako odkryty nagle dystans, a nawet obcość, w stosunku do tych, którzy mają być historycznym punktem oparcia dla tych, którzy żyją „tu i teraz”. W tle pojawia się bowiem istotne pytanie: czy faktycznie ci, do których odwołują się rządzący, są nośnikami wartości, z którymi się utożsamiamy? Mówiąc inaczej, czy za obowiązującą narracją historyczną nie kryje się coraz bardziej widoczna twarz zombie? Dehnel dobrze rozpisuje to, co przynależy do świata prywatnego, i to, co jest częścią przestrzeni publicznej. W którymś momencie musi okazać się – i okazuje się – że prywatne jest tak naprawdę publiczne i nie da się dłużej udawać, że polityka nie będzie wpływała na nasz los. Autorowi udaje się ciekawie przedstawić z jednej strony mieszkańców kamienicy, którzy nawet jeśli się mocno różnią, to do pewnego momentu nie wchodzą sobie w drogę, z drugiej siłę nienawiści, nietolerancji, chamstwa i agresji przychodzącą z zewnątrz i stopniowo rozszczelniającą siłę pozornej, bo pozornej, ale jednak wspólnoty mieszkańców. Dobrze zostaje rozrysowany moment, kiedy każdy z bohaterów – tych głównych, ale i tych drugoplanowych – musi podjąć decyzję. Nie da się od tego uciec. To jeszcze jedno potwierdzenie wspomnianej polityczności, wciągającej i włączającej każdego bez wyjątku. Na uwagę zasługuje również pokazanie stopniowej izolacji bohaterów od reszty świata i oddanie specyficznego poczucia, że jest się w środku wydarzeń, a jednocześnie obserwuje się je z zewnątrz. No i finał – jest w nim coś ożywczego i wyzwalającego. Choć rozgrywa się w realiach spełnionej antyutopii, pokazuje, że momentów zwrotnych nie da się całkiem przewidzieć, a zombie nawet jak rosną w siłę, to i tak mają słabe punkty. Ci, którzy myślą, że odnieśli zwycięstwo, mogą więc zostać zaskoczeni. Jest w tym coś niewątpliwie mocno krzepiącego. Warto.

Jacek Dehnel, Ale z naszymi umarłymi, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz