To
w pewnym sensie dwie wersje tej samej historii – umiejscowione w innym czasie,
w innych konfiguracjach personalnych, różniące się też poziomem literackiego
kunsztu reprezentowanego przez autorów. Powieść MacLaverty’ego jest
zdecydowanie bardziej wyciszona, intymna, skupiona na tym, co dzieje się między
dwiema osobami. Artystycznie reprezentuje też dużo wyższy poziom. Książka
Imogen Hermes Gowar to raczej utwór z kręgu literatury środka, umocowany w
barwnym (przynajmniej na powierzchni) świecie kurtyzan, wielkich kupieckich
wypraw i nieprawdopodobnych zdobyczy z owych dalekich podróży. Tak naprawdę
jednak i w tej debiutanckiej powieści znajdzie się miejsce na skupienie i
emocjonalne skomplikowanie tego, co łączy bohaterów. W przypadku obu
przywoływanych w tym miejscu tytułów mamy do czynienia z kobietami, które
postanawiają zmienić swoje życie. Obie podejmą decyzję, obie się z nią zmierzą
i obie odkryją, że spełnione marzenia bywają wyzwaniem rzuconym samej sobie.
MacLaverty z wielką wrażliwością rekonstruuje losy związku, który, jak sądzi
bohaterka, dawno się już wypalił. To wszystko jednak, co pokazuje kruchość
więzi, jest dowodem również na jej trwałość. Zmiana na gorsze odsłania
istniejące przywiązanie i rodzaj impasu, na który godzą się obie strony – razem
nie jest już tak dobrze jak kiedyś, rozdzielenie się jest jednak w ostatecznym
rozrachunku czymś niemożliwym. U Gowar z kolei zmiana jest zapowiedzią
samotności i pozornej tylko niezależności. Wybór związku z rozsądku będzie więc
miał bardzo nieracjonalne tak naprawdę podwaliny, a syrena jako synonim
egzotyki, romantyczności i potworności jednocześnie okaże się czymś (kimś?), co
wyzwala i zniewala zarazem.
Bernard
MacLaverty, Przed końcem zimy, przeł. Jarek Westermark, Wyd. Agora, Warszawa
2019; Imogen Hermes Gowar, Syrena i Pani Hancock, przeł. Anna Dobrzańska, Wyd.
Albatros, Warszawa 2019.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz