Zapraszam również na mój profil na Facebooku: https://www.facebook.com/bernadetta.darska

oraz na moje konto na Instagramie: https://www.instagram.com/bernadettadarska/

czwartek, 30 października 2025

Koniec świata (F. Trías, Tłusty róż)

 

Świat w stanie katastrofy to realia doświadczane przez główną bohaterkę. Wokół czyhają nie do końca zdefiniowane zagrożenia, ludzie, którzy wcześniej mieszkali w sąsiedztwie, pouciekali, w wielu miejscach widać policję, brakuje jedzenia, a wszędzie unosi się czerwony pył. To czerwone powietrze okazuje się wyjątkowo sugestywną wizją prawdopodobnych niebezpieczeństw, pozornie niewinne, tak naprawdę odbiera poczucie bezpieczeństwa, niszczy, zaraża. Autorka ciekawie buduje napięcie. Wszystko wokół staje się lepkie, opustoszałe, niczyje. Główna bohaterka postanawia jednak nie opuszczać swojego domu. Ma pod opieką chłopca, zostawionego przez rodziców na chwilę, która jednak się przedłuża. Cierpi on na nietypową chorobę – cały czas odczuwa głód. W zderzeniu z koniecznością dawkowania posiadanych zapasów pożywienia jego dolegliwość urasta do rangi metafory – przetrwa wtedy, jeśli zaakceptuje brak. Główna bohaterka przechodzi ciekawą ewolucję. O ile wcześniej należała raczej do osób podporządkowanych bliskim i poddających się ich wpływowi, teraz w apokaliptycznej teraźniejszości odkrywa w sobie siłę. Widzimy to zarówno w jej relacji z matką, jak i z byłym mężem. Kobieta jest w pewnym sensie niczyja. Podobny stan jest udziałem chłopca, którym bohaterka się opiekuje. Być może właśnie dlatego zaczyna ich łączyć więź. Wyobcowani z rzeczywistości budują na chwilę swój świat – na własnych zasadach. Koniec nie tyle więc staje się początkiem, co raczej obnaża kruchość tego wszystkiego, co wcześniej wydawało się fundamentem obowiązujących w społeczeństwie reguł. Intrygujące.

 

Fernanda Trías, Tłusty róż, przeł. Barbara Jaroszuk, Wyd. Pauza, Warszawa 2025.


środa, 29 października 2025

Wojna się nie kończy (T. O’Brien, To, co nieśli)

 

Doskonała proza. Zatrzymująca, porażająca, zbliżająca się do prawdy o wojnie, nieekshibicjonistyczna, choć jednocześnie osobista. O’Brien jako młody mężczyzna walczy w Wietnamie. Choć moglibyśmy sądzić, że czeka nas w związku z tym lektura odsłaniająca brutalność tamtych przeżyć, to jednak tak nie jest. A może inaczej – autor pokazuje zło w czystej postaci, ale i portretuje słabość, bezradność, poczucie doświadczania czegoś wyjątkowego, niemożność odcięcia się od pewnych przeżyć mimo upływu wielu lat, niuansuje też miłość i przyjaźń, które choć wydają się nienaruszalne, zmieniają się pod wpływem wojny. O’Brien z jednej strony pisze prozę autobiograficzną, bo jest tutaj obecny ze swoimi wspomnieniami i emocjami, z drugiej oferuje czytelnikom uniwersalną przypowieść o wojnie, z której nie da się wyjść nieskalanym i od której nie da się uciec nawet wtedy, kiedy ta dawno się skończyła. To uwikłanie w czas i bezsilność wobec żywotności pamięci okazują się w tej książce czymś szczególnym. Pokazują bowiem dobitnie konsekwencje, z których tak do końca nigdy nie zdaje sobie sprawy społeczeństwo. A to dlatego, że zawsze ponosi je przede wszystkim jednostka. Właśnie w niej, w tej konkretnej osobie, wojna dalej żyje, ciągle jest, choć dawno się zakończyła. Proza O’Briena okazuje się również ważnym głosem na temat opowieści i jej funkcji. Mówienie o tym, co było pełni funkcje nie tylko dokumentacyjne, ale przede wszystkim ocalające. Jest bowiem w przywoływaniu przeszłości coś z próby zapanowania nad tym, co już się miało miejsce, zatrzymania, wybrania innej wersji wydarzeń, spojrzenia z boku, rezygnacji z uczestnictwa. Lektura obowiązkowa.

 

Tim O’Brien, To, co nieśli, przeł. Tomasz S. Gałązka, Wyd. Czarne, Wołowiec 2025.


wtorek, 28 października 2025

Właściwy czas (J. Erpenbeck, Kairos)

 

Jenny Erpenbeck sięga po literacko zgrany motyw romansu żonatego, dojrzałego mężczyzny i młodej kobiety. Naraża się więc, tak można by rzec, na ryzyko wtórności. A jednak wychodzi z tej próby zwycięsko. „Kairos” okazuje się bowiem historią miłosną tylko na tym podstawowym, oczywistym poziomie. Erpenbeck intrygująco zresztą rozgrywa ponad trzydziestoletnią różnicę wieku. Z jednej strony mamy tutaj chwile namiętności związane z początkiem związku, z drugiej ciekawa okazuje się świadomość powtarzania i niemożności odtworzenia cennych chwil. Autorka dobrze pokazuje chwiejność tego, co nazywane jest dojrzałością – do końca nie wiadomo, kto w tej relacji jest bardziej odpowiedzialny i zaangażowany, kto umie wybaczyć i kto chce popełniać błędy, wreszcie kto wciela się w mistrza, a kto ucznia. Uwikłanie bohaterów w niejednoznaczność dotyczy nie tylko podejmowanych decyzji związanych z relacjami z innymi ludźmi, ale też odczuwanej wolności. Ta natomiast okazuje się bardzo skomplikowana, bo wiąże się i z zobowiązaniami rodzinnymi i zawodowymi, i z aktualną sytuacją polityczną. Erpenbeck rozgrywa swoją opowieść w cieniu Muru Berlińskiego. Wschód i Zachód mają więc w tym kontekście konkretne znaczenie. Dodatkowo przywoływane są cienie dalszej przeszłości związanej z II wojną światową. Uwolnienie się od pamięci lub – może inaczej – rozpamiętywania to też ten tryb uniezależnienia się, który odgrywa ważną rolę. Zwłaszcza że i w tym kontekście wspomniana na początku różnica wieku jest kluczowa. Erpenbeck świetnie, bo z dużym wyczuciem i wrażliwością unieważnia konkret czasu. W trakcie lektury w pewnym sensie zostaje zawieszone to, co historyczne, bo mierzenie się z przeszłością zbliża do zrozumienia teraźniejszości. Powieść tę można również uznać za opowieść odsłaniającą rolę słów. Mogą one wzmacniać więzi i je luzować, mogą budować, ale i prowadzić do rozstania, mogą też służyć manipulacji i pozorować uczucia, których chyba już nie ma. Bo historia, którą prezentuje czytelnikom Erpenbeck, to zapis procesu, w którym miłość oparta na namiętności, bliskości i niezbędności drugiej osoby przeradza się w toksyczne uzależnienie, rodzaj zniewolenia i przemocy psychicznej. Warto!

 

Jenny Erpenbeck, Kairos, przeł. Luiza Borg, Wyd. Znak Literanova, Kraków 2025.