Reporterska
książka Sundarama to znakomite uzupełnienie tego wszystkiego, co znamy z innych
tekstów na temat ludobójstwa w Rwandzie. Tytuł książki nie pozostawia złudzeń –
w kraju naznaczonym tak wielką i totalną traumą nie dzieje się dobrze. Autor
pokazuje bowiem, jak pod podszewką pozornie odradzającego się po katastrofie państwa
kryje się zupełnie inny, zdecydowanie mniej optymistyczny niż tego chciałby
Zachód, obraz Rwandy. Sundaram rekonstruuje swoją walkę o stworzenie grupy
dziennikarzy, którzy nie baliby się mówić, pisać, działać krytycznie. Nie
chodzi wcale, autor to zaznacza, o konfrontację, raczej o możliwość
portretowania rzeczywistości takiej, jaką faktycznie jest, o zdolność zadawania
pytań, zmuszających do myślenia, o oprotestowywanie tego, co niesie ludziom
krzywdę, o upominanie się o prawdę. Niestety, jego opowieść okazuje się
wyjątkowo przygnębiająca. Ci wszyscy, którzy próbują coś robić, są niszczeni
przez dyktaturę. Po kolei przegrywają. Albo przechodzą na stronę władz, albo paraliżuje
ich strach uniemożliwiający normalne funkcjonowanie, albo są zamykani w
więzieniach, albo ukrywają się, by całkiem realne groźby nie zostały
wprowadzone w czyn. Sundaram jako reprezentant świata Zachodu pozostaje
bezradny. Nie wie, komu może ufać. Czuje się rozczarowany tym, że państwo
pokonuje ludzi, którzy mogliby wnieść coś dobrego w codzienność, której są
częścią. Jest rozdrażniony z powodu blokady niektórych wiadomości oraz
budowania sztucznie optymistycznego wizerunku kraju i prezydenta w mediach. Ma
poczucie, że nie tylko przegrywają jego podopieczni, ale i on przegrywa, a z
nim Zachód, który reprezentuje. Sundaram nie ukrywa, że w walce z dyktaturą
największą siłę rażenia ma słowo. Można je rozpowszechnić, ale i można długo
ukrywać, kto za nimi stoi. Radio i telewizja za sprawą głosu oraz obrazu
umożliwiają szybszą identyfikację. Słowo, o które walczy Sundaram i które
próbował zaszczepić swoim uczniom staje się coraz bardziej bezużyteczne.
Największą przegraną jest bowiem mówienie, że nic złego się nie dzieje i
traktowanie łamania praw jako normy, z którą trzeba się pogodzić. Takie postawy
zaczynają wykazywać uczniowie autora. Rwanda przegrywa więc w walce o wolność
słowa.
Anjan
Sundaram, Złe wieści. Ostatni niezależni dziennikarze w Rwandzie, przeł. Iga
Noszczyk, Wyd. Czarne, Wołowiec 2016.