niedziela, 3 kwietnia 2016

Upomnieć się o najsłabszych (A. Dziewit-Meller, Góra Tajget)

Anna Dziewit-Meller w swojej najnowszej książce decyduje się zmierzyć z tematem ważnym i poruszającym z punktu widzenia wywoływanych w czytelniku emocji. Formalnie proponuje czytelnikowi raczej zbiór opowiadań niż klasyczną powieść, popularyzuje zagadnienie. Teksty powiązane są ze sobą dramatem wynikającym z wojennej traumy i świadomością, że brutalność w stosunku do najsłabszych bywa szczególnie trudna do zrozumienia. Taki zamysł formalny ma swoje wady i zalety. Pierwszy tekst, którego akcja dzieje się współcześnie, z jednej strony sygnalizuje temat, który będzie w książce powracał, z drugiej sprawia wrażenie zaplanowanego na większą całość, ale z jakiegoś powodu urwanego. Aptekarz, któremu rodzi się dziecko, jest zachwycony faktem, iż stał się ojcem, ale i przerażony tym, co może jego dziecko spotkać. Wszędzie widzi zagrożenie, wyobraża sobie różne niebezpieczeństwa, obsesyjnie myśli o tym, co niepokoi i przeraża. Jego emocje są dodatkowo podsycane świadomością tego, że w pobliskim szpitalu psychiatrycznym w okresie II wojny światowej w ramach akcji T4 zabito dwieście dzieci. Szkoda, że tego akurat motywu autorka nie zdecydowała się rozrysować trochę inaczej. Rosnące przerażenie odnośnie do teraźniejszości nie jest w przypadku bohatera przekonujące, świadczy raczej o jego niedojrzałości, a ponieważ problem ten zostaje wyeksponowany także poprzez długość tekstu, czytelnik niepotrzebnie otrzymuje na początku jeden ze słabszych fragmentów książki. Drugi tekst, na którego pozbyciu się książka by zyskała, to opowiadanie ostatnie, w którym pojawia się wątek „co by było gdyby” w kontekście Hitlera. Tak więc klamrowa budowa tomu osłabia jego wymowę, a szkoda. Szkoda, bo pozostałe opowiadania można uznać za bardzo interesujące. Autorce udaje się stworzyć intrygujące portrety kobiet. Warto zwrócić uwagę na Gertrudę Luben, lekarkę, która aktywnie działała w ramach akcji T4, nie została ukarana, a po latach nie czuje żadnych wyrzutów sumienia. Dziewit-Meller przekonująco oddaje napięcie, jakie rodzi się między dziennikarzem a odpytywaną z przeszłości kobietą. Pokazuje, iż między bohaterami nie może dojść do porozumienia, pochodzą bowiem z innych światów, a wyznawane przez nich wartości nie mają ze sobą nic wspólnego. Dziennikarz, choć oczekuje pokajania się ze strony lekarki, tak naprawdę kompletnie nie rozumie jej sposobu myślenia. Z kolei Luben jest przekonana, że spotykają ją niesłusznie szykany, przecież wykonywała tylko swoje obowiązki i pracowała na rzecz nauki. Najciekawszą postacią opisaną w książce jest Zefka, stara kobieta, która leży w szpitalu i jest ciężko chora. Ta, która ją odwiedza, symbolicznie stanowi jej przeciwieństwo – jest młoda i w ciąży. Życiorys ciotki, który poznajemy stopniowo od dzieciństwa, przez dorastanie, po dramatyczne przeżycia wojenne zmuszające ją do przyspieszonego dojrzewania, to zapadający w pamięć opis losu wielu kobiet. Tutaj oprócz naznaczenia problemem tożsamościowej identyfikacji, oprócz odrzucenia przez matkę i doznania miłości ze strony tych, którzy mieli być wrogami, dochodzi jeszcze gwałt zbiorowy i pogarda dla kobiecych ciał ze strony radzieckich zwycięzców. Stara, schorowana ciotka, kiedy dotyka brzucha ciężarnej, na chwilę staje się znowu młoda, jeszcze nie zniszczona przez zło, jeszcze marząca o lepszym życiu. Dziewit-Meller nadaje tej scenie ważny, symboliczny wymiar. Z kolei chłopiec o imieniu Ryszard to dziecko pozostawione, by umrzeć, tylko dlatego, że nowy partner matki uznał je za niepotrzebne. Zaprowadzony do szpitala psychiatrycznego skazany zostaje na doświadczenie tego, co jest udziałem innych pacjentów – leczenie prowadzić miało nie do ratowania, lecz do uśmiercania tych, których uznano za niepotrzebnych dla społeczeństwa. Dziewit-Meller pisze dla dzieci-ofiar akcji T4 rodzaj modlitwy pożegnalnej. Postać Ryszarda z jednej strony ma w sobie jasność, bo ktoś z oprawców wyciąga do niego pomocną dłoń, jednocześnie jest potwierdzeniem tego, że wiele innych dzieci umarło w bólu i samotności. Autorce udaje się więc pokazać, że biografia tej akurat postaci nie jest typowa, choć chciałoby się, by właśnie tak było. Paradoksalnie jednak ocalenie Ryszarda stanowi potwierdzenie braku nadziei doświadczanego przez innych młodych pacjentów.


Anna Dziewit-Meller, Góra Tajget, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz