czwartek, 28 kwietnia 2016

Smutek nie do przezwyciężenia (K.J. Fowler, Nie posiadamy się ze szczęścia)

Fowler proponuje czytelnikom opowieść, która nie tylko wzrusza, zaskakuje, ale i prowokuje do zadania sobie kilku ważnych pytań. Powiedzenie, że historia ta jest opowieścią o zranionej, złamanej przez kłamstwo rodzinie, stanowi zaledwie część prawdy. Pisarka postanawia bowiem zmierzyć się z dużo głębszymi pokładami traumy, zawiedzionego zaufania, koszmaru, którego nie da się cofnąć, wreszcie ostateczności, z którą tak do końca nie da się pogodzić. W trakcie lektury książki czytelnik jest cały czas zaskakiwany. Kiedy wydaje się, że już wszystko wiadomo, ujawnione zostają kolejne fakty, które odwracają wszystko do góry nogami. Zasadne wówczas staje się zastanowienie nad granicami winy i kary. Portretowane przez Fowler postaci, niezależnie od tego, czy należą do świata ludzi, czy do świata zwierząt, zachowują się bardzo podobnie – kochają, nienawidzą, naśladują się wzajemnie, zdradzają, rozpaczają, przeżywają dramat kłamstwa, który burzy wszystko to, co wcześniej zbudowano i co wydawało się trwałe. Główna bohaterka powieści, Rosemary Cooke, pozornie wydaje się całkiem przeciętną dziewczyną z problemami. Nie spodziewamy się tego, co przed nami się odsłoni, a specyfika przeżyć młodej kobiety utrudnia nam utożsamienie się, jednocześnie wywołując smutek, przerażenie i współczucie. Fowler, wbrew temu, co można by sądzić na podstawie tego, co napisałam powyżej, nie epatuje okrucieństwem, nie zmusza do bycia świadkiem koszmaru trudnego do wyobrażenia. Zarówno wtedy, gdy opowiada o maskach włożonych przez członków rodziny, jak i wówczas, gdy zostajemy dopuszczeni do tajemnicy, pozostaje delikatna, dyskretna, a przez to niezwykle wymowna. Kluczowym elementem biografii Rosemary i całej rodziny jest zniknięcie Fern. O siostrze, traktowanej wcześniej jak bliźniaczka bohaterki, nikt nic nie mówi. Jej istnienie, a następnie nieistnienie, stają się tematem tabu. Dowiedzenie się, kim była Fern, na co zgodzili się w imię nauki rodzice Rosemary, co zrobiła bohaterka, a co odkrył później jej brat, to kluczowe elementy tego poruszającego, budzącego niepokój, rozdrapującego rany dramatu. Jesteśmy świadkami mniej lub bardziej skrywanej tragedii matki, która traci tę, którą uważała za swoje dziecko, ojca, który próbuje uzasadniać wszystko nauką i koniecznością, syna, który odkrywa prawdę i nie może znieść jej koszmaru, wreszcie córki, która wypiera wszystko z pamięci, uciekając od wiedzy, wspomnień i poczucia winy. To znakomita powieść o granicach, które gotowi jesteśmy przekroczyć, by uwierzyć w międzygatunkowe więzi, o bólu, którego nie da się ukoić, bo na zawsze jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoimy, o zapomnieniu, które niczego nie załatwia, bo pamięć i tak upomni się o swoje, sprawi, że przeszłość zaboli, ale i da ukojenie. Bardzo dobre.


Karen Joy Fowler, Nie posiadamy się ze szczęścia, przeł. Kamila Sławińska, Wyd. Poradnia K, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz