poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Wobec końca świata (J. Pilch, Żywego ducha)

Koniec świata w wydaniu Pilcha ma wymiar szczególny. Autor pozostaje wierny stylistyce, jaką uprawiał przez lata, jednocześnie poszerza swoje refleksje o mocny, a właściwie z utworu na utwór mocniejszy, rys autoironiczny. Spełniona Apokalipsa opisana w powieści niejednokrotnie więc wywoła śmiech w trakcie lektury. Pilch jest w tej powieści inteligentny, literacko bez zarzutu, ironiczny, nieco cyniczny nawet, zabawny. Pisze prozę w eseistycznym tonie lub, inaczej rzecz ujmując, esej w literackiej odsłonie przypowieści na opak. „Żywego ducha” to proza przemyślana, powracająca do dobrze znanych z twórczości autora motywów, udowadniająca sens ciągłości, daleka od wtórności. Na szczególną uwagę zasługują te fragmenty, które dotyczą przemijania ciała i trwałości ducha oraz samotności pisarza. Kwestia pierwsza wiąże się z chorobą, starzeniem się, uważniejszym wsłuchiwaniem się w siebie, fizycznym odczuwaniem własnej kruchości. Druga natomiast to znakomite, bo odarte z patosu, błyskotliwe i zabawne refleksje dotyczące niemożności pisania dla samego siebie i konieczności posiadania czytelników. W świecie, w którym braknie odbiorców, a pisarz pozostaje sam, literatura przestaje mieć sens. Pilch pisze więc tak naprawdę niezwykle interesujący manifest dekonstruujący ocalenie tkwiące w słowie. To komunikacja jest podstawą przetrwania. Człowiek potrzebuje drugiego człowieka po to chociażby, by zademonstrować własne istnienie. Bardzo dobre.


Jerzy Pilch, Żywego ducha, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz