poniedziałek, 23 lipca 2018

Świadome narodziny siebie (P. Pustkowiak, Maszkaron)

Debiut Patrycji Pustkowiak – „Nocne zwierzęta” – przyjęłam sceptycznie. Nie byłam tą książką zachwycona. Ciekawiło mnie jednak, na co postawi autorka w przypadku swojej kolejnej powieści. Po lekturze „Maszkarona” moje wrażenia są dużo bardziej pozytywne. To znakomita powieść – świetnie napisana, lekka, ale daleka od banalności, ironiczna, zabawna, ale i miejscami bardzo poważna, pełna gniewu i złości, krytyczna wobec otaczającej rzeczywistości. Autorka nie tylko pokazuje, że umie pisać, ale i że ma coś ciekawego do powiedzenia. „Maszkarona” można z powodzeniem czytać jako próbę dialogu z powieścią Zośki Papużanki pt. „On”. O ile jednak autorka „Szopki” przygląda się konsekwencjom nijakości, o tyle Pustkowiak zainteresowana jest brzydotą. Brzydotą zwielokrotnioną przez kulturowe oczekiwania, bo brzydotą kobiecą. Nasuwa się porównanie ze „Świństwem” Marie Darrieussecq. „Maszakron” to opowieść o kobiecie częściowo bez właściwości – bez poglądów i z odpychającym wyglądem, historia wykluczenia spowodowanego napiętnowaniem i skazaniem na niewidoczność, relacja z frontu walki o możliwość ponownych narodzin na własnych zasadach z ciągle rezonującym pytaniem w tle, kogo wcześniej należy symbolicznie zabić i czy targnięcie się na społecznie ukształtowaną wersję siebie wystarczy. Powieść Patrycji Pustkowiak wydaje się również bardzo ważna w kontekście przeczytania na nowo „Absolutnej amnezji” Izabeli Filipiak i to nie tylko dlatego, że bohaterki obu książek mają na imię Marianna. Taka lektura okaże się z pewnością inspirująca, jeśli porównamy zwłaszcza dwa wątki – inicjacji seksualnej i inicjacji intelektualnej. Bardzo dobre.


Patrycja Pustkowiak, Maszkaron, Wyd. Znak, Kraków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz