wtorek, 17 lipca 2018

Dziedziczenie (K. Wiśniewska, Tłuczki)

„Tłuczki” Katarzyny Wiśniewskiej kojarzyć się mogą z „Katonielą” Ewy Madeyskiej i „Trzepotem skrzydeł” Katarzyny Grocholi. W tym drugim przypadku niech nikogo nie zmyli nazwisko autorki kojarzone z popularną literaturą kobiecą. „Trzepot skrzydeł” to książka niesłusznie niedoceniona, na zupełnie innym poziomie, daleko odbiegająca od konwencji typowych dla popliteratury. Wiśniewska nie proponuje jednak kolejnej wersji opowieści o przemocy domowej, choć temat to niełatwy, literacko niedoinwestowany, ale i paradoksalnie dość chętnie eksploatowany. Łatwo więc wpaść w pułapkę powtórzenia. Tak nie jest jednak w tym przypadku. Katarzyna Wiśniewska bardzo ciekawie rozgrywa kwestie związane z uwikłaniem w przemoc poprzez dziedziczenie oraz nieustanną konieczność renegocjowania marzeń, fałszywych wyobrażeń z rzeczywistością. Ciekawie rekonstruuje również kwestie związane z władzą, religijnością, bezradnością i zemstą, niekoniecznie zawsze i dosłownie adresowaną do tego, kto na nią zasługuje. Autorce udaje się więc pokazać, jak przemoc generuje przemoc i jak niemożność wyrwania się z impasu skutkuje decyzjami spektakularnymi, choć często dziejącymi się w niemalże paraliżującej ciszy. Zło nie przychodzi w tym wypadku z zewnątrz, jest jądrem tego, co jednoczy rodzinę, spoiwem, które lepi i oblepia, niszczy, ale i przywiązuje. Na uwagę zasługuje też język tej opowieści – precyzyjny, miejscami metaforyczny, choć jednocześnie zakorzeniony w rzeczywistości, jaką opisuje. Warto.


Katarzyna Wiśniewska, Tłuczki, Wyd. Nisza, Warszawa 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz