piątek, 23 lutego 2018

Triumf i rozpad (A. Proulx, Drwale)

Monumentalna powieść Proulx to znakomita metafora tego, w jaki sposób zaczynają się i kończą marzenia człowieka o lepszym świecie. Najpierw jest często zachwyt i idea, szacunek dla tego, co może przynieść korzyści i sukces, z czasem zaczyna się lekceważenie wcześniej niedostępnych dóbr, a z racji podporządkowania trwa eksploatowanie bez myślenia o tym, co będzie kiedyś. Koncentracja na doraźnym wzbogaceniu się i przekonanie, że „tu i teraz” jest najważniejsze powodują często nieodwracalne straty. Nawet gdy dochodzi do opamiętania, zwykle jest już za późno, a czasu nie da się cofnąć, by naprawić zło, które się już dokonało. Ci, którzy próbują ograniczyć szkody, traktowani są często jak szaleńcy i wrogowie. Pomimo tego, że narażają się często na niebezpieczeństwo, ich działania są zaledwie kroplą w morzu potrzeb. Proulx pokazuje właśnie taki proces. Mamy więc do czynienia z fascynującą sagą rodzinną. Losy członków familii poznajemy na przestrzeni kilku setek lat. Dowiadujemy się o różnego rodzaju koligacjach, dla których podstawą nie zawsze jest miłość, a często korzyści materialne, obowiązujące normy lub też po prostu wygoda. Obok budowania potęgi firmy specjalizującej się w przemyśle obserwujemy zmiany zachodzące w społeczeństwie, ale i wśród tych, którzy rzekomo przybywają z cywilizowanego świata. Z czasem barbarzyństwo (tak, tak) białych staje się mniej akceptowane. Jesteśmy świadkami rodzenia się przekonania, że bujny i potężny las jest wieczny, oraz stopniowego odkrywania, że drzew na drewno może zabraknąć. Proulx nie tylko jednak opowiada o rosnącej potędze materialnej rodziny i malejących zasobach środowiska naturalnego, znakomicie niuansuje również relacje między białymi a Indianami oraz akcentuje przemijanie świata tych ostatnich. Bardzo dobra, choć smutna i niepozostawiająca złudzeń, powieść.


Annie Proulx, Drwale, przeł. Jędrzej Polak, Wyd. Czwarta Strona, Poznań 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz