„Ziemia
przeklęta” Lewisa to intrygujące połączenie powieści inicjacyjnej, powieści o
małej, zamkniętej społeczności, powieści o pisaniu i elementów powieści
gotyckiej. Wszystkie te elementy pojawiają się w sposób przemyślany, układając
się w zapadającą w pamięć historię dorastania, niechcianego przywiązania,
tożsamościowych dylematów i odbudowywanych po latach więzi. Choć wspomnianych
wyżej motywów jest niemało, Lewisowi udaje się uniknąć chaosu i patetyczności.
Z zadziwiającą delikatnością odsłania okrucieństwo, jakie może się pojawić
między tymi, którzy się kochają, ale i niewypowiedzianą niejednokrotnie siłę
przywiązania, poświadczaną nie słowami, ale czynami właśnie. Ważnym punktem
odniesienia dla losów rodziny głównego bohatera staje się małe miasteczko w
Appalachach, od którego się ucieka i do którego nie da się nie wrócić. W skali
mikro równie istotny jest dom – z mroczną tajemnicą, o której się nie mówi
głośno, a która wybrzmiewa w lękach i szeptem przekazywanych opowieściach.
Codzienność bohatera determinowana jest przez marzenie o ucieczce, gotowość
odcięcia się od przeszłości i jednoczesną niemożność zapomnienia. To pamięć miejsca,
ale i pamięć traumy okazują się kluczowym punktem odniesienia. Pisanie i
czytanie porządkujące życie całej rodziny staje się źródłem awansu społecznego,
protestem przeciwko fanatyzmowi, krzepiącym potwierdzeniem sensu, elementem
codziennych rytuałów, wreszcie poszukiwaniem tego, co skazuje na porażkę.
Phillip
Lewis, Ziemia przeklęta, przeł. Ewa Kleszcz, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa
2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz