niedziela, 2 lipca 2017

Między snem a jawą (J. Sosnowski, Fafarułej czyli pastylki pomarańczy)

„Fafarułej czyli pastylki pomarańczy” to powieść nostalgiczna, w której ewentualny sentymentalizm jest eliminowany za pomocą ironii i metaliterackości. Pamięć miesza się tutaj z marzeniem sennym, a rzeczywiste z wyobrażonym. Główny bohater znajduje się w specyficznym półśnie, letargu, poddaje się obsesyjnemu myśleniu. To, co wydarzyło się naprawdę, pojawia się obok tego, co mogłoby się wydarzyć. Realne sąsiaduje z potencjalnym. Sosnowski na poły serio, na poły z przymrużeniem oka próbuje uchwycić moment, w którym odsuwamy się od dzieciństwa, a otwieramy się na dorosłość. Tak naprawdę jest to opowieść o stracie i braku. Kiedy jesteśmy dziećmi, marzymy o dorosłości. Kiedy z kolei jesteśmy dorośli, tęsknie wspominamy przeszłość i wyobrażamy sobie utraconą młodość i dzieciństwo. Stan pozwalający na metaforyczne przemieszczanie się w czasie umożliwia nie tylko spojrzenie na siebie z boku, ale i odkrycie, że na różnych etapach życia jesteśmy innymi ludźmi i nie zawsze umiemy się ze sobą samym utożsamić. To pomieszanie czasów i ról jest zresztą bardzo ciekawym pomysłem, zwłaszcza że bliżej temu zabiegowi do filozofii niż do fantastyki. W pewnym więc sensie można w przypadku tej powieści mówić o zabawie biografią bohatera, ale i o próbie wpływania na ostateczny kształt jego życiorysu. Każda z tych odsłon okazuje się równie ciekawa.


Jerzy Sosnowski, Fafarułej czyli pastylki pomarańczy, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2017. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz