wtorek, 1 listopada 2016

Kiedy historia zatacza koło (P. Meyer, Syn)

„Syn” to powieść warta polecenia pod każdym względem. Mamy bowiem do czynienia i z dobrze opowiedzianą historią, i z powieścią dobrze napisaną, i z ładnym, nieprzeładowanym znaczeniami, wydaniem książki. Odwołanie do archetypicznych niemalże wizji walk białych z czerwonoskórymi może stanowić wabik dla tych, którzy wychowywali się na literaturze młodzieżowej spod znaku Karola Maya. Archetypicznych, bo choć nie jest to doświadczenie europejskie ani tym bardziej polskie, to jednak masowość dorastania w cieniu takich akurat historii jest bezdyskusyjna. Nie o przygodę jednak w tym wypadku chodzi, raczej o pokazanie powtarzalności losu, dorastania do spraw wcześniej niewyobrażalnych, toczenia ciągłej walki o przetrwanie, wreszcie o ostateczność tego, co w końcu nadejdzie i zniszczy całe dotychczasowe wyobrażenie rzeczywistości. Nie bez powodu w którymś momencie pojawia się stwierdzenie, że nie można obiecać za innych ludzi. Zbyt mało należymy do siebie i zbyt mało od nas zależy, za dużo natomiast jest efektem woli i mocy tych, którzy zechcą nas włączyć w orbitę swoich zainteresowań. Meyer nie unika mocnych, rozbudowanych opisów. Znajdziemy więc tutaj sceny brutalnych napadów, gwałtów, zwyczajów i polowań. Wyjątkowo mocno zapada w pamięć opis zdobycia pierwszego skalpu przez Eliego, białego chłopca porwanego i usynowionego przez Komanczów. Pisarz unika jednoznacznej wizji świata. Zła dopuszczają się wszyscy, a krew wrogów pieczętuje każde, zwykle tymczasowe, zwycięstwo. Względność wygranej to jedno z ważniejszych przesłań tej powieści. Nawet największy mord, wymazujący przeciwnika z powierzchni ziemi, może symbolicznie wrócić i odmienić los zwycięzcy. Słowo „syn” zaakcentowane w tytule da się interpretować co najmniej na trzy sposoby. Synami są bohaterowie, których biografie poznajemy. Synem jest Eli – synem, który widział śmierć swoich najbliższych, stracił rodzinę i zyskał nową wśród tych, których wcześniej uznawał za oprawców. Bycie synem stanie więc wielkim wyzwaniem tożsamościowym – czy biały może być Indianinem i czy Indianin może żyć wśród białych? Synem jest również Peter – życie mija mu w cieniu ojca i jego autorytarnych decyzji, kiedy spróbuje się wyzwolić spod jego wpływu, być może, uświadomi to sobie, będzie już za późno. Synem jest również Jeanne Ann. Chociaż jest kobietą, od dzieciństwa zachowuje się po męsku. Kiedy będzie już dorosła, zmierzy się z obcością będącą konsekwencją nieakceptowania i kontestowania zachowań przypisanych do danej płci. Dzieci dziedziczą grzechy ojców, ojcowie odkrywają, że nawet najbardziej intensywne przeżycia przegrywają w zderzeniu z zapomnieniem i pamięcią tego, co nieuchronnie przybywa z przyszłości. Zabijanie jest okazją do pokazania własnej siły, ale pieczętuje równie często cierpienie oprawców, którzy nim ruszyli, by mordować, sami musieli pożegnać brutalnie potraktowanych bliskich. Saga rodu McCulloughów to nie tylko trzymająca w napięciu opowieść o prawości idącej w parze ze zbrodnią i podróż przez ponad sto lat, ale również barwny i nieoczywisty portret świata, w którym Indianie walcząc z białymi niosą śmierć, ale i pochwałę wolności. Lektura obowiązkowa.


Philipp Meyer, Syn, przeł. Jędrzej Polak, Wyd. Czwarta Strona, Poznań 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz