wtorek, 14 czerwca 2016

Dorastanie do noszenia maski (J. Bodor, Nie szkodzi, kiedyś zrozumiem)

Autobiograficzna książka Bodor to przejmujące świadectwo dzieciństwa i dorastania w kraju rządzonym przez dyktatora. Rumunia staje się więzieniem i naznacza stygmatem wszystkich, którzy tam mieszkają. Rodzina Bodor należy do mniejszości węgierskiej. Dzięki temu otwiera się przed nimi furtka wolności. Najpierw ojciec wyjeżdża do Budapesztu, a tam jako przedstawiciel inteligencji aktywnie włącza się w działalność artystyczną. Potem, aby pielęgnować schorowanego męża, Rumunię opuszcza matka. Choroba jest, oczywiście, grą. Tak samo jak grą jest planowane małżeństwo autorki, dzięki któremu uda się jej połączyć z rodziną. Bodor odtwarza konieczność przyspieszonego dojrzewania. Wyjazd rodziców zmusza ją do bycia w ciągłej gotowości oraz do narzucania sobie wygórowanych wymagań. Jednocześnie pozwala jej na dużo odważniejsze gesty od tych, na które mogła sobie pozwolić, mając obok siebie rodziców – przy nich była dzieckiem, a nie młodą kobietą. Samotność równa się więc samodzielności. Jest także tożsama z inicjacją seksualną oraz odkryciem, że aby opuścić kraj, trzeba również poświęcić pierwszą miłość. Szczególnie interesujące są jednak opisy dotyczące nauki Bodor w szkole baletowej. Taniec i podporządkowywanie ciała własnej woli zamienia się w kształtowanie charakteru i tożsamości. Sztuka jest ucieczką od dyktatury, bo daje złudzenie wolności. Oferuje także narzędzia umożliwiające skuteczne odgrywanie ról umożliwiających oszukanie systemu. Ten bowiem, co ostatecznie jest krzepiące, można czasami przechytrzyć.


Johanna Bodor, Nie szkodzi, kiedyś zrozumiem, przeł. Irena Makarewicz, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz