środa, 4 maja 2016

Ludzie (J. Dicker, Ostatnie dni naszych ojców)

Powieść Dickera to znakomita próba pokazania tego, co wojna robi z człowiekiem. Powracające zawołanie, które pozwala mocniej zauważyć grozę sytuacji, jest wezwaniem, by pozostać Ludźmi, by nie zapomnieć o Ludziach, by widzieć w innych właśnie Ludzi. Główni bohaterowie powieści to ludzie, którzy zostają zaangażowani do SOE, brytyjskich tajnych służb, podczas II wojny światowej. Mają być wyszkoleni do skutecznej walki z Niemcami, kiedy zostaną zrzuceni na teren okupowanej Francji. Poznajemy różne osobowości. Wszystkich łączy lęk przed tym, co nieoczekiwane, przy jednoczesnym przekonaniu, że należy się włączyć w wojnę. Wśród uczestników szkolenia rodzą się przyjaźnie, niektórych dzieli niechęć, rodzi się nawet miłość. Znaczna część powieści to opis szkolenia. Obserwujemy, jak ludzie, którzy początkowo nie mają ze sobą nic wspólnego, zaczynają być sobie bliscy. Świadomość wspólnej walki buduje przekonanie o wspólnocie losów i potencjalnie podobnej przyszłości. Jednak powieść Dickera nie jest tylko historią rodzenia się przyjaźni w cieniu wojny. Dużo ważniejszy jest wątek pokazujący, jak tragiczny w skutkach bywa przypadek. Pisarz zmusza czytelnika do zastanowienia się nad konsekwencjami naszych wyborów, nawet tych pozornie niewinnych. Raptem okazuje się, że miłość syna do ojca może uruchomić wiele wydarzeń określanych przez takie słowa, jak zdrada, nienawiść, przemoc i śmierć. Odkrycie prawdy dla nikogo nie będzie łatwe. Zwłaszcza dla tych, którzy chcieliby wierzyć, że była wśród nich choć jedna osoba prawa, moralna i sprawiedliwa do końca. Dicker pokazuje, że wojna niszczy wszystkich bez wyjątku. Zazwyczaj zniszczenie to odbywa się w imię nienawiści, jednak równie często zło zadawane jest w imię miłości, przyjaźni, pamięci. Konieczność wyboru zmusza do wyzbycia się człowieczeństwa, bywają bowiem sytuacje, gdy żaden wybór nie jest dobry, każdy kończy się moralnym kacem na całe życie. Dicker nie próbuje pouczać, edukować, sugerować, co należałoby uczynić. Pozostaje autorem portretującym Ludzi w chwilach, gdy chcąc tymi Ludźmi pozostać, muszą się wyprzeć swoich ideałów i na jedną, koszmarnie trudną chwilę, uwierzyć, że bycie Ludźmi jednak nie jest już możliwe.


Joël Dicker, Ostatnie dni naszych ojców, przeł. Oskar Hedemann, Wyd. Albatros/Andrzej Kuryłowicz, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz