czwartek, 25 lutego 2016

Osaczeni przez lód (M. Zuckoff, Lodowe piekło. Katastrofa na Grenlandii)

Wielki mróz, zagrażające życiu lodowe szczeliny, brak przygotowania do przebywania w ekstremalnych warunkach przez dłuższy czas, trudności z powiadomieniem tych, którzy mogą pomóc, o miejscu rozbicia samolotu i stanie jego pasażerów – to wszystko Zuckoff rekonstruuje bardzo wiarygodnie, oddając strach i niepokój przeradzające się w nadzieję, a następnie rozpacz. Autor nie próbuje epatować emocjami, wie doskonale, że warunki, w jakich znajdują się rozbitkowie, są wystarczającym elementem fabuły, dzięki któremu czytelnik nie traci zainteresowania akcją ratowniczą i dramatami z nią związanymi. Wielkim atutem tej opowieści jest znakomite oddanie atmosfery osaczenia i chłodu oraz poczucia, że jest się w sytuacji bez wyjścia. Zuckoffowi udaje się też pokazać paradoks mierzenia się z naturą, kiedy to ci, którzy ruszają na pomoc osobom z rozbitego samolotu, sami tracą łączność ze światem, z którego przebywają, i z poszukujących stają się poszukiwani. Akcja tego arcyciekawego, zbeletryzowanego reportażu toczy się dwutorowo. Z jednej strony poznajemy wydarzenia sprzed lat, kiedy to w 1942 roku rozbił się samolot, a członkowie jego załogi (nie wszyscy) przeżyli na Grenlandii 148 dni, czekając na pomoc i momentami tracąc wiarę w to, że kiedykolwiek jeszcze zobaczą wokół siebie coś innego niż oślepiającą biel. Obok przeżyć rozbitków dowiadujemy się też wiele o emocjach i decyzjach podejmowanych przez tych, którzy próbowali mężczyznom pomóc. Z drugiej strony Zuckoff opisuje współczesną wyprawę na Grenlandię, której celem było znalezienie samolotu, który niosąc pomoc rozbitkom rozbił się i zaginął. Historia z przeszłości jest w ciągłym symbolicznym dialogu z wydarzeniami z teraźniejszości. Ci, którzy szukają śladów dzisiaj, kończą, tak można by rzec, to, co zaczęło się w 1942 roku. Wypełniają zobowiązanie w stosunku do tych, którzy oddali życie, niosąc pomoc tym, którzy jej potrzebowali.


Mitchell Zuckoff, Lodowe piekło. Katastrofa na Grenlandii, przeł. Mariusz Gądek, Wyd. Znak, Kraków 2016.

1 komentarz:

  1. Jestem pod wielkim wrażeniem, nie pamiętam kiedy jakaś książka zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie. Polecam ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń