czwartek, 6 kwietnia 2023

O literaturze w stylu glamour

W kwietniowym wydaniu magazynu „Vogue” natkniemy się na tekst promujący prozę polskich autorek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pomieszanie pojęć.

Oto okazuje się, że kanon to nic innego jak moda jednego sezonu, skoro o debiutujących kilka tygodni temu (sic!) autorkach mówi się, że wchodzą do kanonu (Szostak, Dłużewska). Pomijam fakt, że kanonicznym nazywa się jeden ze słabszych debiutów prozatorskich ostatnich lat (Szostak), ale nawet bardzo dobry debiut prozatorski Zbroi jeszcze nie świadczy o tym, że jej książka częścią kanonu się stanie. Honek, Słowik i Murek mają w tym gronie ciekawszy i bardziej zróżnicowany dorobek.

Natkniemy się na sformułowanie: „W większości dawno mają za sobą debiuty”. Czyżby? Sześć autorek, dwie zadebiutowały kilka tygodni temu, jedna zadebiutowała prozą w 2022, jedna w 2021, tylko dwie wcześniej – w 2015 roku. Czas najwyraźniej bywa względny. Dziwi też infantylizowanie biografii autorek poprzez przywoływanie kategorii dorosłości. Debiuty koło trzydziestki lub po trzydziestce można sytuować w kontekście młodości, ale akcentowanie dorosłości w kontekście rozpoznań literackich to rzecz dość kuriozalna. Czyżby twórczość kobiet wymagała takiego właśnie definiowania?

Jedno nie wymaga dopowiedzeń: tego typu materiały o literaturze niebezpiecznie sankcjonują ów mający się dobrze od jakiegoś czasu w prozie i reportażu styl glamour, a także czynią autorkom niedźwiedzią przysługę, bo w mówieniu o literaturze nie o modowe sesje chodzi, ale jednak o coś innego. Niepokojące jest także umieszczanie obok siebie twórczyń proponujących intrygujące teksty i tych, których produkty są marnej jakości. Takie wymieszanie szkodzi wszystkim - i zagubionym w tym braku hierarchizacji czytelnikom, i biorącym udział w projekcie autorkom.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz