poniedziałek, 11 lipca 2022

Wydmuszka (A. Pakieła, Oto ciało moje)

 

Debiut prozatorski Aleksandry Pakieły jest książką dość kuriozalną i to pod wieloma względami. Bohaterką jest dziewczyna, opisująca doświadczenie bulimii. Na plan pierwszy wysuwa się więc ciało jako przedmiot zainteresowania, kontroli i dyscyplinowania. Na okładce pod tytułem widnieje określenie „powieść”, w tekście zamieszczonym na czwartej stronie okładki czytamy o „do głębi prawdziwej, naturalistycznej, często reportersko przeprowadzonej relacji”, w blurbie Karoliny Sulej pojawia się sformułowanie „poemat z bebechów i najintymniejszy dziennik”, a sama autorka nie kryje w wypowiedziach publicznych autobiograficznych tropów (bohaterka ma np. taki sam tatuaż jak autorka, mamy więc również do czynienia z utożsamieniem na poziomie wizualnym, a nie tylko zwierzeniowym). Wypisuję te określenia nie bez powodu. Zapowiadają przecież potencjalnie bardzo ciekawą, nieoczywistą zawartość. Tymczasem ani nie jest to powieść, ani nie jest to szczególnie intymny dziennik, raczej zbiór dość przypadkowych i banalnych zapisków, nie ma tu też ani grama reportażu, bo pisanie o sobie to jeszcze nie jest gest reporterski, w żadnym wypadku nie można też mówić o poemacie, bo językowo książka ta nie wychodzi poza styl przeciętnego wypracowania szkolnego. Problemem wikłającym odbiorcę w pewien rodzaj krytycznego wycofania się może być autobiograficzny kontekst przedstawionej w sposób pokawałkowany historii. To odautorskie ujawnienie się budzi zdziwienie, bo stanowi rodzaj emocjonalnego szantażu, zwłaszcza że Pakieła wiąże swoje wypowiedzi także z poradnictwem i chęcią pomocy innym osobom, które cierpią na zaburzenia odżywiania. Pojawia się też pytanie, oczywiście już poza odbiorem książki, o podstawy tego typu porad. Własne przeżycia to jednak w tym wypadku nie wszystko i tak naprawdę niewiele. Aleksandra Pakieła nie pisze dobrej prozy. Proszę nie dać się zwieść reklamowym obietnicom naturalizmu i intymności. To słabe literacko próbki, które przypominają nieco pretensjonalne w stylu i naiwne notatki. Z niektórych fragmentów – tych opisujących strategie związane z jedzeniem i późniejszym wymiotowaniem – dałoby się przygotować krótkie, nadające się do druku opowiadanie. Materiału na powieść, czy po prostu na książkę, tutaj nie ma. I jeszcze jedno – zważywszy na temat i ów deklarowany autobiograficzny kontekst reklamowanie książki zdjęciami przygotowanymi w ramach specjalnie zorganizowanej sesji promocyjnej, na której autorka eksponuje własne ciało w bieliźnie lub na których widać zbliżenie na płaski brzuch i koronkowe majtki, w które debiutantka wkłada dłoń, jest po prostu żenujące i infantylne. Lektura zdecydowanie zbędna.

 

Aleksandra Pakieła, Oto ciało moje, Wyd. ArtRage, Warszawa 2022.

1 komentarz: