„Ziemia jałowa” Magdaleny Okraski to przykład książki, która udaje, że jest reportażem, a wszystkie problemy związane z biedą, brakiem perspektyw i bezrobociem próbuje załatwić powierzchownym, ale zaangażowanym w stylu, opisem. Choć debiut autorki uważam za wyjątkowo słaby, z dużym zainteresowaniem podeszłam do „Nie ma i nie będzie”. Miałam nadzieję na ciekawszą niż w pierwszym przypadku lekturę. Niestety, bardzo się zawiodłam. „Autorka jedzie do miast, o których wszyscy słyszeli, ale nikt ich nie odwiedza” – między innymi takie hasło reklamowe pojawia się na okładkowym skrzydełku książki. Jakie to zatem miasta? Wałbrzych, Tarnobrzeg, Myszków, Skarżysko-Kamienna, Włocławek, Ozorków, Będzin-Ksawera i Koszalew, Szczytno, Lidzbark Welski, ale i – cokolwiek to oznacza – „cała Polska”. Choć autorka zdaje się tak planować swoją opowieść, by skoncentrowana była na kolejnych odsłonach miejsc, w których padły zakłady pracy i których mieszkańcy nie odnaleźli się w rzeczywistości po 1989 roku, szybko okazuje się, że nie potrafi utrzymać swojej opowieści w ryzach. Co więcej, traktuje portretowane miejscowości bardzo instrumentalnie i nadal, podobnie jak w „Ziemi jałowej” bardzo powierzchownie. Do opowiedzenia o nawet najtrudniejszym i najbardziej poruszającym problemie nie wystarczy kilka pretensjonalnych w tonie opisów oraz kilka przypadkowo przeprowadzonych rozmów. Nie wystarczy też odwoływanie się do problemów dawno już opisanych w literaturze faktu (mamy przecież co najmniej kilka klasycznych dzisiaj zbiorów reportaży z początku XXI wieku, dokumentujących okres po transformacji ustrojowej). Okraska, co szczególnie irytujące, nie wychodzi poza literacko i faktograficznie mierny gest powtórzenia. Słabo naśladuje tych, którzy pisali o tym samym ponad dwadzieścia lat temu, ale i nie dorównuje pomysłowością i sposobem ujęcia tematu tym, którzy piszą o podobnych problemach, ale z dzisiejszej perspektywy (np. Marek Szymaniak, Olga Gitkiewicz, Katarzyna Duda czy Filip Springer). Książka Okraski przypomina wprawki osoby, która emocjonalnie przeżywa to, co się dzieje w opisywanych miastach, ale brakuje jej literackiego talentu i wiedzy, by nie poprzestać na banałach i na egzaltacji. Momentami robi się nawet śmiesznie, bo rozdział dotyczący całej Polski i braku tanich mieszkań oraz rozdział dotyczący upadku kina w Szczytnie to przykład umieszczania w książce refleksji na poziomie szkolnego banału. Trochę szkoda również, że autorka nie próbuje sportretować wybranych przez siebie miejsc w zróżnicowany sposób i bardziej szczegółowo. Jeśli więc pisze o górniczych kontekstach Wałbrzycha, ciekawa byłabym na przykład, co wałbrzyszanie mówią o zmianach w kontekście fabryk porcelany, zwłaszcza że ruiny jednej z nich straszą tuż przy dworcu Wałbrzych Miasto. Może warto byłoby poświęcić też kilka zdań chociażby Starej Kopalni, która stała się dzisiaj centrum kultury i temu, jak owa zmiana traktowana jest przez byłych pracowników. Autorka pisze, że miasto niemalże składa się z ruin. Szkoda, że nie wspomina o monumentalnych, pięknie odnowionych budynkach, których jest coraz więcej. Przywołuje Szczawno Zdrój i używa określenia „miasteczko pogórnicze”. To dość zaskakujący epitet, bo jest to miejscowość uzdrowiskowa, a nie „pogórnicza”. Widać zresztą w pisaniu o poszczególnych miejscach irytujący brak zachowania proporcji – Wałbrzychowi autorka poświęca blisko 60 stron, Szczytnu ledwie 5, a dodatkowo o kinach wspomina już w rozdziale wałbrzyskim, powtarza się więc, niewiele wnosząc do tematu. Na końcu autorka deklaruje, że będzie spisywała historie porzuconych i odrzuconych przez transformację. Pomijam już fakt, że odautorskie posłowie wybrzmiewa w swojej patetyczności trochę zabawnie i naiwnie, ale odsuwając ów humorystyczny aspekt na bok, zaznaczę: byłoby świetnie, gdyby w końcu autorka faktycznie zaczęła opowiadać ów świat, który ją interesuje, bo na razie, niestety, tego nie robi. Te miejsca i ci ludzie potrzebują kogoś, kto opowie ich rzeczywistość, uczciwie, bez przyjętej na wstępie tezy. Niestety, Okraska już dwoma książkami pokazała, że tego nie umie. Lektura zbędna.
Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie, Wyd. korporacja ha!art, Kraków 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz