Sigrid Nunez wspomina okres, kiedy jako partnerka Davida Rieffa mieszkała razem z Susan Sontag i jej synem. Ten intensywny pod każdym względem czas okazuje się intrygujący nie tylko dlatego, że wokół autorki „Zestawu do śmierci” koncentrowało się to, co ważne, w ówczesnym życiu intelektualnym, ale również z tego powodu, że otrzymujemy ciekawy portret psychologiczny artystki. Nunez nie ukrywa zresztą, że pierwsze spotkanie z Sontag i kilka kolejnych, w trakcie których pracuje jako jej asystentka, to odkrywanie zupełnie innego świata i mierzenie się z własnymi wyobrażeniami. Szybkie wejście w codzienność pisarki skutkuje możliwością obserwowania tego, co prawdziwe, i tego, co stanowi efekt kreacji, od środka. Nunez niewątpliwie docenia intelektualny wpływ Sontag. Na uwagę zasługują na przykład zapamiętane wzmianki dotyczące procesu pisania i czytania, czy opis związku z Josifem Brodskim. Jednocześnie niepokojąco wybrzmiewa zauważona przez Nunez i ewidentnie dostrzegalna u Sontag potrzeba otrzymywania potwierdzenia własnej doskonałości od innej osoby. Nie jest to oczywiście pozornie nic szczególnego, jednak kolejne wątki dotyczące tego problemu pokazują, że domagająca się uwagi Sontag-pisarka wykorzystuje swój wpływ jako Sontag-eseistka do rozgrywania emocji innych ludzi. Choć Susan, Sigrid i David mieszkają razem, to bardzo szybko widzimy, że ich status jest nierówny, a wiodącą, dominującą rolę odgrywa Sontag. Nunez dość delikatnie sygnalizuje zaborczość wówczas przyszłej teściowej, ale już te nieliczne fragmenty i właściwie nieobecność we wspomnieniach Davida odkrywają toksyczność relacji. Nunez jest w tej opowieści pomocnicą Sontag i partnerką jej syna, jednak w rolach tych najbardziej się liczy jej służebność, dużo mniej zaś podmiotowość. Widać to chociażby we fragmentach, kiedy okazuje się, że to tak naprawdę Sontag zaprojektowała ich związek, kiedy Sontag krytykuje zachowanie Sigrid, czy kiedy liczy się dla niej tylko jej komfort pracy, nie dba więc o potrzeby młodej współlokatorki. Nunez bardzo ciekawie rekonstruuje kompleks autorki „Choroby jako metafory” związany z jej pisaniem. Otóż uważana za świetną eseistkę Sontag zawsze chciała być znakomitą pisarką, tymczasem rzadko otrzymywała tak pozytywną informację zwrotną dotyczącą prozy, aby była z tej reakcji zadowolona. Te tak naprawdę krótkie wspomnienia mają w sobie coś bolesnego i smutnego. Przypominają bowiem, że życie w cieniu wielkości, nawet jeśli wspominane z dużą nostalgią, to jednak pełne jest obrazów przywołujących na twarzy skrzywienie, któremu najbliżej jest do udawanego tylko uśmiechu.
Sigrid Nunez, Sempre Susan. Wspomnienie o Susan Sontag, przeł. Dobromiła Jankowska, Wyd. Pauza, Warszawa 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz