środa, 21 października 2020

Precyzyjna proza (H. Krall, Synapsy Marii H.)

 

W wywiadach promujących najnowszą książkę Hanna Krall ponownie przywołuje wątek podmiany torebki, jakiej dokonała u bohaterki „Króla kier znów na wylocie”. W rozmowie z Michałem Nogasiem dla „Wysokich Obcasów” reporterka stwierdza: „Uważałam, że dla książki tak będzie lepiej. Nie miałam wątpliwości ani wyrzutów sumienia”. To dobry pretekst do zastanowienia się, co może reporter, a co w jego pracy jest niedopuszczalne. Krall przytacza dramatyczny w swojej wymowie dialog: „»Pani Hanno, pani mi odda moją torebkę!«. Na co ja: »Nie, pani Izoldo, nie oddam pani torebki, ta będzie lepsza«”. Jakże boleśnie wybrzmiewa upomnienie się bohaterki o prawdę własnego istnienia i jakże autorytarnie i władczo zarazem stwierdzenie reporterki. Nie bez powodu przypominam wypowiedź Hanny Krall. Wiąże się ona bardzo mocno z „Synapsami Marii H.” i z tym, jak należy tę książkę gatunkowo klasyfikować. Autorka akcentuje, że odwołuje się do autentycznych wydarzeń, dokumentuje i sprawdza. Nie zmienia to jednaka faktu, że „Synapsy Marii H.” to nie jest reportaż, ale doskonała w swojej precyzji i zarazem metaforyczności proza. „Synapsy Marii H.” utrzymane są w konwencji przypowieściowej. Widać wyraźne łączenie konkretu ze stylistyką poetycką. Pamięć, zapominanie, przypominanie sobie to trzy kluczowe punkty odniesienia. Rozrysowane zostają w zderzeniu z własną wolą i decyzją (czy mogę nie pamiętać, jeśli tak zadecyduję?), z Losem (nie mam wpływu na to, co się wydarzy, a więc i nie wybiorę tego, co zapamiętam) oraz decyzją innych ludzi (ktoś niespodziewanie pojawia się obok, zmienia nasze życie, a tym samym z nieistotności przesuwa się w istotność). Dużo w tej książce słów-obrazów, słów-symboli, słów, które milczeniem otwierają na nowe sensy. Autorka w rozmowie z Katarzyną Janowską dla Onetu stwierdza: „Dziwne rzeczy zdarzają się w pracy reportera. W reportażu krzyżują się losy różnych bohaterów, spotykających się, jakby mieli nadzieję, że znajdą porządek w świecie. Może i w tej książce jest porządek, którego tak się pani domaga”. To bardzo ciekawe, że opowiadając o „Synapsach Marii H.” Krall opowiada o książce tak, jakby mowa była o reportażu. Tak na szczęście nie jest, bo gdyby był to reportaż, moglibyśmy go podawać za przykład tego, jak reportaż przestaje być reportażem i jak nie należy pisać reportażu. „Synapsy Marii H.” z reportażem niewiele mają wspólnego. Są natomiast dobrym pretekstem do zastanowienia się, jak doszło do tego, że jedna z najlepszych polskich reporterek wieńczy swoją twórczość prozą. Krall twierdzi przecież (co prawda ponownie, bo mówiła też tak przy „Białej Marii”), że to jej ostatnia książka.

 

Hanna Krall, Synapsy Marii H., Wydawnictwo Literackie, Kraków 2020.

1 komentarz:

  1. Ta książka ciekawiła mnie jeszcze jak była w zapowiedziach i mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć. Pani notka tylko utwierdziła mnie w tym, że to może być coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń