poniedziałek, 19 października 2020

Nikt nie chciał ich wysłuchać (E. Winnicka, D. Sturis, Władcy strachu. Przemoc w sierocińcach i przełamywanie zmowy milczenia)

 

„Jutro przypłynie królowa” Macieja Wasielewskiego, „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?” Justyny Kopińskiej, „27 śmierci Toby’ego Obeda” Joanny Gierak-Onoszko – to tylko kilka tytułów, które ukazały się całkiem niedawno, a które można by zestawić z „Władcami strachu” Ewy Winnickiej i Dionisiosa Sturisa. Inne miejsca, ale podobny sposób działania – uprzywilejowana pozycja oprawców, brak zewnętrznej kontroli w instytucjach umożliwiających istnienie długotrwałej przemocy, gwałty i molestowanie, pedofilia, zmowa milczenia, trwająca wiele lat gotowość udawania, że nic się dzieje i nic się nie stało, samotność ofiar. Winnicka i Sturis opisują trwający wiele lat proceder na Wyspie Jersey. Mamy więc tutaj ciekawy początek – reporterzy pojawili się w tym miejscu z zupełnie innego powodu, sprawą sierocińców zainteresowali się więc w pewnym sensie przypadkiem. Wspominam o tym nie tylko dlatego, że i autorzy o tym piszą, ale również z tego powodu, że odtworzony zostaje dzięki temu proces pracy nad tematem: od początku do wcale nie tak szczęśliwego finału. Reporterom udaje się zachować właściwie proporcje między własną, wcale nie tak bardzo akcentowaną, obecnością w tekście, relacjami ofiar a opisem toczącego się śledztwa i dostrzegalnej wśród mieszkańców wyspy niechęci do ujawnienia sprawy. Przeżycia ofiar napawają przerażeniem i grozą. To ważne, że Winnicka i Sturis mimo masowości przemocy i gwałtów decydują się opowiedzieć o nich przez pryzmat konkretnych biografii. Kluczowe okazuje się też to, że ofiary pamiętają innych prześladowanych, pokazują, że aby przetrwać także byli włączani w obojętność i zło, nie potrafią zapomnieć tych, którzy przed laty, gdy się nad nimi znęcano, sprawiali wrażenie martwych za życia. Umieszczenie wspomnianych świadectw obok opisu zachowań tych, którzy podważają prawdziwość zeznań ofiar, bagatelizują ich wagę i unieważniają sens kary po latach, staje się wyjątkowo mocno wybrzmiewającym oskarżeniem. Winnicka i Sturis nie próbują oceniać, nie wzmacniają przekazu emocjonalnymi komentarzami. Są świadomi tego, że przeżycia ofiar i zachowania oprawców mówią więcej niż najbardziej błyskotliwe podsumowania. Znakomite w sensie kompozycyjnym okazują się ostatnie partie reportażu, gdy nie tylko nie otrzymujemy dobrego zakończenia, ale odkrywamy, jak przypowieściowy jest ostateczny triumf zła w jego bezkarności i moralne zwycięstwo dobra w swoim wypowiedzeniu prawdy głośno i publicznie. Lektura obowiązkowa.

 

Ewa Winnicka, Dionisios Sturis, Władcy strachu. Przemoc w sierocińcach i przełamywanie zmowy milczenia, Wyd. Znak, Kraków 2020.

1 komentarz:

  1. Jestem bardzo ciekawa tej książki - tym bardziej, że swego czasu pracowałam w domu dziecka i jakoś ciężko mi sobie wyobrazić to, że takie rzeczy mogą się dziać w tego typu placówkach.

    OdpowiedzUsuń