środa, 11 lipca 2018

Przeszłość jako teraźniejszość (L. Spit, Szpadel)

Rewelacyjny debiut! Młoda autorka z wielką pisarską dojrzałością myli gatunkowe tropy, całkowicie panuje nad opowiadaną historią, do końca zaskakuje, dawkując napięcie i świetnie łącząc to, co mroczne, z tym, co jasne i niewinne. „Szpadel” to bardzo dobra powieść psychologiczna, wielowymiarowa, nieoczywista, kompozycyjnie przemyślana. Bardzo ważny dla całej opowieści kontekst inicjacyjny ma w tym wypadku zwielokrotniony wymiar – przejścia na stronę zbrodni, opowiedzenia się po stronie zła, zdecydowania się na zniszczenie drugiego człowieka, wreszcie budowania tajemnicy, spod ciężaru której nie da się wyzwolić. Spit niezwykle interesująco rozgrywa symbole. Do tych najważniejszych należy, oczywiście, tytułowy szpadel jako przedmiot, który w tym akurat wypadku niszczy życie i staje się zapowiedzią śmierci. Istotne są również inne przedmioty, zawsze powiązane z życiem i ze śmiercią jednocześnie. Warto wymienić sznur, blok lodu, majtki, szambo czy cukier. Historia opowiedziana przez Spit to przypowieść o nieuchronności tego, co raz poruszone będzie tylko inspirowało do kolejnych działań prowadzących do sprawdzania siebie. Przyjaźń Evy oraz Pima i Laurensa tylko do pewnego momentu opiera się na równości. Z czasem wspólne uczestniczenie w wymyślonej przez chłopców grze doprowadzi do katastrofy. Dojdzie nie tylko do zmiany układu sił, ale i do straszliwej zdrady. Ta zaś wpłynie na całe dalsze życie Evy. Nie ma w tej opowieści niepotrzebnych wydarzeń. Choć początkowo może się wydawać, że autorka nazbyt drobiazgowo opisuje codzienność bohaterów, w miarę rozwoju akcji znajdujemy uzasadnienie dla tych retardacyjnych działań. Zło nie zawsze przychodzi zapowiedziane. Często przyzwyczajamy się do jego obecności i przestajemy się bać tego, że coś zaburzy istniejący stan rzeczy. Taka sytuacja spotyka bohaterów. Przyjaciele stają się dla siebie najgorszymi wrogami. To, co ich połączyło, a następnie podzieliło, nie może zostać zapomniane. Spit rezygnuje z oczywistych rozwiązań. Nie będzie tutaj miejsca na spektakularne gesty tak częste w innych powieściach. Autorka rekonstruuje dramat, którego nikt się nie spodziewał, a który jednak się wydarzył. Mijający czas niczego nie załatwia, przeszłość jest ciągle żywa, a historii sprzed lat nie zwieńczy happy end. Lektura obowiązkowa.


Lize Spit, Szpadel, przeł. Łukasz Żebrowski, Wyd. Marginesy, Warszawa 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz