sobota, 9 czerwca 2018

Władza jako wyzwolenie i zagrożenie (N. Alderman, Siła)

Naomi Alderman nie bez powodu zyskała poparcie Margaret Atwood. Jej powieść można potraktować jako głos wchodzący w dialog z „Opowieścią Podręcznej”. „Siła” jest bowiem wariacją na temat tego, co z uzyskaną niespodziewanie totalną władzą robią kobiety. Fakt, iż ostatecznie także w wersji kobiecej dochodzi do sojuszu polityczno-religijnego, wspierającego dyktaturę, okazuje się bardzo ważny. Pozwala bowiem traktować antyutopijną opowieść Alderman jako historię zagrożeń związanych z przekonaniem, że do nas należy nieograniczona władza. To, co na początku jest zaskoczeniem, dobrą zabawą, słuszną zemstą, realizacją marzeń o lepszym świecie, zamienia się stopniowo we własną karykaturę. Widzą to nie tylko ci, którzy w tym wypadku stają się ofiarami, a więc mężczyźni, fakt ten dostrzegają również kobiety – te, które zapoczątkowały rewolucję. Nie do nich jednak już należy siła, nad którą jeszcze nie tak dawno panowały. Te, które przychodzą po nich są jeszcze bardziej radykalne i dużo mniej przewidywalne. Alderman decyduje się opowiedzieć czytelnikom bardzo odważną wersję wydarzeń – z jednej bowiem strony pozwala poczuć ducha zwycięskiej kobiecej walki, z drugiej zrozumieć strach, jaki ogarnia tych, którzy widzą, że nowy wspaniały świat stopniowo zamienia się w dziejącą się właśnie Apokalipsę. „Siła” ma więc w swojej feministycznej wymowie wydźwięk głęboko humanistyczny. Jest powieścią stanowiącą ostrzeżenie przed upojeniem się władzą, przed pogardą dla Innych, przed czynieniem z drugiego człowieka zabawki. Trochę zbędne wydaje się tylko wkomponowanie całej historii w konwencję powieści, która jest przez kogoś czytana, nad którą się dyskutuje i która ma się ukazać pod pewnym, związanym z konkretną płcią, pseudonimem. Niezależnie jednak od tego „Siłę” warto i trzeba poznać. Bardzo dobre.


Naomi Alderman, Siła, przeł. Małgorzata Glasenapp, Wyd. Marginesy, Warszawa 2018.


[przeczytana jako e-book na czytniku PocketBook Touch HD2 Ruby Red]

1 komentarz:

  1. Wydawnictwo Marginesy - dawno nie czytałem nic spod ich szyldu. A książka wydała mi się bardzo interesująca, tak jak recenzja. Pozdrawiam w upalne niedzielne przedpołudnie, jardian, Imperium Lektur 2.

    OdpowiedzUsuń